Recenzja komiksu "Wielka Republika. Szlak cieni"
Shrii Ka Rai Ka Rai.
Dziś zabrać nam się daj.
Bardzo starają się,
lecz zanim znajdą cię,
umilknie już twój szloch,
zostanie z ciebie proch.
Bardzo czekałam na wydanie "Szlaku cieni" w naszym kraju. Mini-seria komiksowa kupiła mnie już w oryginale i zmieniła lekko moje postrzeganie autora scenariusza, czyli Daniela José Oldera, którego do tego momentu kojarzyłam raczej z pozycjami dla dzieci, szalonymi pomysłami fabularnymi oraz sporym pokładem specyficznego humoru. Tutaj dostajemy mroczny klimat, ciemne zaułki i tajemnicę do rozwiązania.
Opis od wydawcy:
Pojedynczy album z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jeden mistrz Jedi nie żyje. Drugi jest w stanie zupełnego szoku. Śledczy Jedi Emerick Caphtor musi rozwiązać sprawę, zanim będzie za późno. Los Jedi, Huttów, Nihilów i wszystkich innych mieszkańców galaktyki wisi na splątanej nici kłamstw i oszustw. Emerick będzie musiał zanurzyć się w ciemność, wystawiając na bezprecedensową próbę siebie i swoje ideały Jedi. Przydałaby mu się jednak pomoc. Na szczęście w cieniu kryje się prywatna detektywka – Sian Holt. Oboje ruszą tropem tam, dokąd trzeba – to znaczy, o ile zdołają się dogadać – od Coruscant po jedną z najbardziej przesiąkniętych przestępczością i niebezpiecznych planet w galaktyce. Ta zagadka może zniszczyć Wielką Republikę!
W tomie zebrano materiał wydany pierwotnie w zeszytach Star Wars: The High Republic - Trail of Shadows 1-5.
Moim zdaniem komiks stoi przede wszystkim właśnie świetnym klimatem oraz relacjami między postaciami. Uważam, że dynamika między Emerickiem Caphtorem i Sian Holt jest świetna pisana, a bohaterowie bardzo dobrze się uzupełniają w śledztwie. Dość szybko tworzy się między nimi też wyraźna więź. Zdecydowanie polubiłam oboje i chciałabym dostać więcej ich wspólnych przygód.
Ze strony antagonistów dostajemy przede wszystkim Nihilów na czele z Ro, chociaż nie są oni naszymi jedynymi przeciwnikami. Bardzo ciekawie pisany jest doktor Kisma Uttersond, dowiadujemy się też w końcu więcej o bezimiennych, którzy są postrachem Jedi w końcówce tej fazy.
Kolejnym drobiazgiem jest droid śledczy Q-2 Emericka. Przypomina trochę BD-1 i od razu mnie kupił.
Jeśli miałabym szukać wad, to czasami komiks obfituje w za dużo skrótów fabularnych i uproszczeń. Nie przeszkadzało mi to nijak w lekturze, ale nie obraziłabym się, jakby mini-seria została rozbudowana o jeszcze co najmniej jeden zeszyt.
Komiks trzyma poziom poprzednich solidnych wydań ze skrzydełkami. Również opatrzony jest okładkami alternatywnymi, każdy zeszyt rozpoczyna grafika okładkowa, więc tutaj nie ma się do czego przyczepić. Niestety gorzej wypadło tłumaczenie, za które odpowiada Katarzyna Nowakowska. Chociaż trzeba panią tłumaczkę pochwalić na przykład za bardzo zgrabne przetłumaczenie piosenki i podoba mi się termin "wapnienie", to niestety zabrakło odrobiny pilnowania spójności z innymi tłumaczeniami. Na przykład "Nameless" zostało przetłumaczone na "Nienazwani" zamiast "Bezimienni", a mistrzo Kantam zmieniło płeć. Mam nadzieję, że przy kolejnych pozycjach utrzymana już będzie spójność między źródłami i nie zdarzą się takie wpadki.
Recenzje pozycji z pierwszej fazy Wielkiej Republiki:
- „Światło Jedi” - recenzja Sigmy
- „Bez strachu” - recenzje Sigmy i An
- „Próba odwagi” - recenzja Sigmy
- "Serce Drengirów" - recenzja An
- „Na ratunek Valo” - recenzja An
- "Pośród cieni" - recenzja An
- „Gasnąca gwiazda” - recenzja An
- „Mission to Disaster” - recenzja An
- „Midnight Horizon” - recenzja An
Komentarze
Prześlij komentarz