Recenzja książki „Próba odwagi”

„Być Jedi znaczy zawsze wierzyć w to, że Moc działa w sobie tylko znany sposób.”

„Próba odwagi” to książka, którą trudno mi ocenić z jednego powodu – jestem na nią zwyczajnie odrobinę za stara. Z pewnością jednak, co mogę zdradzić już teraz, należy do lektur dobrych, szczególnie dla młodszej części młodzieży. Nie bez powodu kupił ją zresztą mój trzynastoletni brat, a nie ja. Zresztą sam niedawno tę książkę przeczytał, więc test na docelowej grupie wiekowej uważam za przeprowadzony i pod koniec wspomnę o tym, co stwierdził młody. Nie, żeby powiedział dużo, oddzielnej recenzji bym z tego nie stworzyła. Ale to nic nowego, zawsze jest gadatliwy wtedy, kiedy nie potrzeba, a gdy chcę coś wiedzieć, muszę siłą wyciągać informacje, jakbym próbowała wyrwać coś z paszczy rancora. Chociaż nie, z rancorem byłoby pewnie prościej. 



AUTOR: Justina Ireland

TYTUŁ ORYGINAŁU: „Star Wars The High Republic: A Test of Courage” 

WYDAWNICTWO: Olesiejuk 

LICZBA STRON: 280

ROK WYDANIA: 2021

GATUNEK: science fiction 


Opis przedstawia się następująco:

„Powieść dla starszych dzieci (wiek: 8+) autorstwa Justiny Ireland – autorki bestsellerów „New York Timesa”

Vernestra Rwoh to szesnastoletnia, świeżo upieczona rycerka Jedi, która otrzymała zadanie pilnowania dwunastoletniej Avon Starros podróżującej na pokładzie luksusowego liniowca na niesamowitą nową stację kosmiczną, zwaną Latarnią Gwiezdny Blask. Nim jednak podróż rozpocznie się na dobre, dochodzi do groźnej eksplozji. Cudem uniknąwszy wyssania w przestrzeń kosmiczną, Vernestra, Avon, jej droid J-6, padawan Jedi i syn ambasadora uciekają z uszkodzonego liniowca na pokładzie promu serwisowego.

Niestety, nie mają możliwości nawiązania kontaktu z nikim z zewnątrz, a ich zapasy są ograniczone. Postanawiają wylądować na pobliskim księżycu, który zapewni im schronienie… i niewiele więcej. Nie wiedzą, że w dżungli czyha tajemnicze zagrożenie…” 


Przyznam szczerze, że nigdy nie pomyślałabym, aby dać tę książkę ośmiolatkowi, a bardziej celowałabym w młodszą część młodzieży, ale w sumie nieco bardziej dojrzałe, lubiące czytać ośmioletnie dziecko dałoby sobie spokojnie radę z tą lekturą. Ale pewna nie jestem, bo pod ręką rzeczonego ośmiolatka nie miałam. 

Co do samej historii, fabuła jest prosta niczym budowa cepa, bez większych zaskoczeń. Prawdopodobnie zresztą o to chodziło, a Ireland pokazuje, że da się zrobić porządną książkę bez wrzucania wielu wątków i zwrotów akcji. Nawet jeżeli to pozycja skierowana w stronę młodszych, przewidywalność nie powinna nużyć i dorosłego. Dla osób starszych to takie dobre, proste czytadło do odstresowania na wieczór czy dwa. Przy całej prostocie fabułę zbudowano w sposób porządny, nie znajdzie się jakichś rzucających się w oczy głupotek, co jest zdecydowanie na plus. Nie ma zbędnych wątków, a wszystko ma wyraźny sens; każde wydarzenie jest logicznym skutkiem poprzedniego. 

Cała historia, jak zdradza opis, opowiada o czwórce nastolatków: Avon, Honestym, rycerce Jedi Vernestrze, padawanie Imrim oraz droidzie Avon, J-6. Ta właśnie grupa znalazła się na pokładzie statku mającego dotrzeć na uroczyste otwarcie Latarni Gwiezdny Blask, stacji kosmicznej znanej już ze „Światła Jedi”. Nic dziwnego, wszak zarówno Avon, jak i Honesty są dziećmi dość ważnych polityków. Dochodzi jednak do nagłej katastrofy, w wyniku której ta grupa trafia na nieznany księżyc, praktycznie bez żadnej możliwości wydostania się z niego. Przynajmniej do czasu. 

„Próba odwagi” nie jest książką, w której czytelnik znajdzie epickie bitwy, niesamowite wyzwania dla bohaterów czy tajemnice, z których w pewnym stopniu kojarzy się obecnie Gwiezdne Wojny. Oczywiście w historii znajdzie się odrobinka tego wszystkiego, jednak to przede wszystkim opowieść o stracie i tym, jak sobie z nią poradzić. Ireland skupia się na uczuciach bohaterów, szczególny nacisk kładąc na żałobę, rozpacz, ból, chęć zemsty oraz pragnienie jakiejkolwiek sprawiedliwości w obliczu utraty najbliższych. I to robi naprawdę dobrze. To też historia o nauce nawiązywania przyjaźni oraz współpracy, która jest konieczna, by przeżyć w trudnych warunkach. W pewnym stopniu jest także opowieścią o dojrzewaniu. Antagoniści, chociaż występują (wszak to nadal Gwiezdne Wojny, a wrogowie nadal starają się zniszczyć Republikę), przez sporą część tekstu pozostają gdzieś w tle, niekoniecznie wpływając na bohaterów bezpośrednio. Cały czas jednak ich działania mocno oddziałują na protagonistów, czego potwierdzeniem są ich myśli oraz przede wszystkim punkt kulminacyjny tekstu. 

Z bohaterów zdecydowanie najbardziej polubiłam Avon. Ta dziewczyna to istna geniuszka, ale na szczęście w ten pozytywny sposób, który nie denerwuje nawet po dłuższym czasie. Nieprzeciętnie inteligentna, ale przy tym bardzo otwarta i charyzmatyczna, często pakująca się w kłopoty, a do tego odrobinę niezręczna z kontaktach z innymi ludźmi. To wszystko sprawia, że nie da jej się nie polubić, bo Avon mimo swojego geniuszu jest po prostu dzieckiem. Owszem, zaradnym i momentami nad wyraz dojrzałym, ale nadal dopiero wchodzi w nastoletnie lata, co doskonale widać. Reszta protagonistów również wychodzi na plus, chociaż najsłabiej z nich wypada Vernestra. Na początku ta młodziutka Jedi nieco mnie irytowała tym, jak nietypowo dorośle i przesadnie miło się zachowywała. Zresztą nie tylko mnie, nawet Avon czasem na kartach powieści zgrzytała na to zębami, zirytowana tym, że osoba niewiele od niej starsza zachowuje się w ten irytująco uprzejmy sposób i traktuje ją jak małe dziecko. To sprawia, że momentami zastanawiałam się, czy Ireland po prostu nie umiała dobrze napisać postaci Vern, czy może jednak zrobiła to z pełną premedytacją. A może każda odpowiedź ma w sobie nieco prawdy? Jednak mimo mojej początkowej niechęci z czasem nawet polubiłam Vernestrę, szczególnie gdy miewała wątpliwości i nie potrafiła samodzielnie rozwiązać każdego problemu. Mimo to jest mi dość obojętną postacią, najmniej interesującą ze wszystkich.

Dużym plusem „Próby odwagi” jest to, że Ireland nie boi się poruszać w książce tematu śmierci, straty bliskich. Katastrofa, która dotknęła bohaterów, pochłonęła wiele istnień – w tym niesamowicie dla nich ważnych osób. Nastolatkowie muszą uporać się z tęsknotą i rozpaczą po śmierci najbliższych, a także przezwyciężyć pragnienie samodzielnego wymierzenia sprawiedliwości sprawcom. Ich uczucia, targające nimi rozterki zostały przedstawione w bardzo naturalny sposób, bez zbytniego spłycania czy upiększania. Śmierć i radzenie sobie z nią nie są wątkiem pobocznym, ukazanym gdzieś, lekko w tle. Wręcz przeciwnie, co jest dość nietypowe dla książek skierowanych w stronę młodszych osób. Bardzo mi się to spodobało, bo w pewnym stopniu pozwala młodzieży oswoić się z tematem śmierci bliskich, która prędzej czy później może dotknąć każdego. 

Język jest bardzo przystępny, ale też nie za prosty – po prostu odpowiedni dla docelowych odbiorców. Przez to historię czytało się szybko i przyjemnie, choć nie zapada zbytnio w pamięć. Wiadomo, nie jest to raczej książka, do której wrócę, bo zwyczajnie jestem już za stara, ale zdecydowanie polecam ją dla osób nieco młodszych. Zresztą jeżeli ktoś szuka szybkiego, lekkiego czytadła, to również powinien się dobrze bawić.

Na sam koniec dodam jeszcze, że na uwagę zasługują ilustracje do książki, które w polskim wydaniu zamieszczono na końcu, na dobrym jakościowo, śliskim papierze. Uważam to za bardzo dobrą decyzję. Zresztą ogólnie polskie wydanie jest bardzo dobrze zrobione, widać, że wydawnictwo przyłożyło się do pracy.

Na podsumowanie „opinia” młodego: „fajna książka, było mi smutno, że bliscy bohaterów umarli i oni przez to cierpieli”. Długa i wyczerpująca może i nie jest, ale trafia w sedno. 

Komentarze

Popularne posty