Recenzja komiksu "Szkarłatne rządy" scenariusza Ch. Soule'a

     O komiksie "Szkarłatne rządy" słyszałam różne opinie już, kiedy jego zeszyty zaczęły pojawiać się w oryginale. Jako że główne serie czytam w wydaniach polskich, to dopiero na początku maja zapoznałam się z jego treścią. Za scenariusz do niego odpowiada Charles Soule, więc nie tylko fabularnie mamy kontynuację "Wojny Łowców Nagród" , ale i odpowiada za niego ta sama osoba.

    

    Opis od wydawcy:

    Pojedynczy album z uniwersum „Gwiezdnych Wojen”. Drugi rozdział sagi o epickim rozmachu, która odmieni oblicze galaktyki w trakcie ery rebelii. W siłę urosła organizacja przestępcza o nazwie Szkarłatny Świt... Jaki jest jej cel i jak zamierza go osiągnąć? Lady Qi’ra wysyła dwóch zabójców – nieustępliwego, oślepionego Mocą Ochiego z Bestoona i tajemniczą, niepowstrzymaną Deathstick – aby zrobili to, co potrafią najlepiej. Jak Sojusz Rebeliantów i Imperium zareagują na nowego wielkiego gracza w galaktyce?

    „Szkarłatne rządy”, pełne lubianych przez fanów postaci, wstrząsających zwrotów akcji, niezwykłych dokonań Mocy i wątków, które sięgają od mrocznych zakamarków półświatka po Pałac Imperialny na Coruscant, to niezrównana saga z uniwersum „Gwiezdnych Wojen”!


    Całościowo komiks podzielony jest na pięć zeszytów, z czego każdy skupia się na innej grupie i innym kawałku planu Qi'ry, który jest na początku zarysowany. "Sieroty" skupiają się na grupie najemniczek. Soule lubi najwidoczniej wracać do swoich postaci i buduje w pewnym sensie też swoje małe uniwersum, bo główną postacią jest jedna z bohaterek serii "Mroczny Lord Sithów" i "Lando". Mi to nijak nie przeszkadza, a buduje spójność uniwersum.


    "Zabójcy" chyba najmniej mi podeszło. Nadal nie przekonałam się do Deathstick, a Ochiego bym wywaliła w próżnie kosmiczną (podziwiam Soule, że dał radę pociągnąć aż tak durną kreację jego postaci z serii Dartha Vadera). Z plusów w tym zeszycie przypadł mi do gustu zdecydowanie monolog Qi'ry o powodach zabijania, choć to nadal nie ratuje wątku fabularnego Ochiego, który jest po prostu durny.

    "Archiwistka" jest chyba najciekawszym zeszytem. Tajemnicza postać badaczki dobrze przedstawia, w jaki sposób upadek zakonu wpłynął na nie tylko użytkowników Mocy, a nawet ich badaczy. Nie chcę tutaj za dużo powiedzieć, żeby nie psuć wam zabawy, ale ten zeszyt to Soule w szczytowej formie.


    "Rycerze" to znowu spadek poziomu. Zeszyt skupia się na tytułowych Rycerzach Ren, których momentami głupotą prawie dorównują Ochiemu. Naprawdę, czy podczas włamania do zamku Vadera skupilibyście się na szybkim wykonaniu misji, zanim właściciel wróci, czy pluciu Vaderowi do bacty? No więc właśnie. 

    Ostatni zeszyt zatytułowany "Szkarłatna królowa" skupia się na Qi'rze oraz tym, do czego udało się jej doprowadzić swoim planem. Mamy więc zamknięcie pewnego etapu, choć z tego co widzę, to wątki będą kontynuowane w poszczególnych seriach komiksowych, bo każda z dziejących się w tym okresie ma podtytuł "Szkarłatne rządy". Podobno jednak są mniej powiązane ze sobą niż "Wojna Łowców Nagród". Całość historii Qi'ry i Szkarłatnego Świtu ma się zakończyć w albumie "Ukryte Imperium".


    Choć niekoniecznie zgadzam się z przekonaniami Qi'ry, to naprawdę zaskakująco podoba mi się jej kreacja w całym evencie. Tutaj możemy poznać trochę więcej jej motywacji i planu, a fragmenty, w których przekazywała mądrości życiowe Candeliah są świetnie napisane. Soule po raz kolejny udowadnia, że umie wczuć się w postaci i pisać dialogi.  


    Z drobiazgów, które mnie ujęły, to podobało mi się nazewnictwo kolejnych zeszytów oraz okładki alternatywne. Jak zwykle tylko przeglądam je z grubsza, to tutaj naprawdę przykuły moją uwagę. Szczególnie ten zestaw z postaciami przedstawionymi na kartach do sabaka. Bardzo dobrą decyzją było też przedstawienie niektórych okładek z serii, które łączyły się w jeden rysunek, w jednej, rozkładowej formie. 



    Niestety mam drobne uwagi do tłumaczenia. Znowu zmieniono jednej z postaci płeć. Tym razem była to Nakano Lash. Jest to o tyle irytujące, że postać pojawiała się we wcześniejszych komiksach z serii, a nie w jakimś innym losowym źródle. 



    Za rysunki we wszystkich zeszytach odpowiada Steven Cummings. Na skrzydełku komiksu możemy przeczytać, że to jego pierwsza wyprawa do odległej galaktyki i zdecydowanie udana. Całość trzyma poziom, a niektóre kadry naprawdę zapadły mi w pamięć i są świetne. 



    Podsumowując, "Szkarłatne rządy" wypadają zaskakująco dobrze i były przyjemną lekturą. Stanowią co prawda kontynuację eventu "Wojna Łowców Nagród", ale moim zdaniem można przeczytać komiks też autonomicznie i nie powinno mieć się problemu z połapaniem się w sytuacji.


    Recenzje poprzednich powiązanych komiksów znajdziecie tutaj:

Komentarze

Popularne posty