Recenzja książki "Wiedźmie opowieści" autorstwa O. Gromyko

     "Wiedźmie opowieści" autorstwa Olgi Gromyko to już czwarty tom serii "Kroniki belorskie" i jeśli się nie mylę, to ostatni, który skupia się w większości na Wolhce. Jak więc wypadają poszczególne opowiadania o przygodach naszej wiedźmy?


    Opis od wydawcy:

    Stęsknieni za światem Belorii? Chcecie wiedzieć, co nowego u W. Rednej? Macie ochotę na nową porcję jej zabawnych przygód? Mamy dla Was lekarstwo - Wiedźmie opowieści, które po praz pierwszy trafiają do rąk polskich czytelników.

    Strzeż się kobiet! Zwłaszcza, jeśli spotkasz dyplomowaną wiedźmę, przemierzającą belorskie wsie i lasy w poszukiwaniu pracy, a co gorsza - przygód! Wasylisa Najmędrsza nie lepsza i nie rekomendujemy ożenku z nią, nawet jeśli jesteś potężnym Kościejem. Inaczej pożałujesz, że jesteś nieśmiertelny! Ogólnie, ratuj się kto może! W przeciwnym wypadku możesz umrzeć... ze śmiechu.

    Wiedźmie opowieści to świat, który doskonale znacie z poprzednich opowieści o przygodach wiedźmy Wolhy Rednej. Przy okazji poznacie też nowych bohaterów oraz nowe historie, które zadowolą każdego fana twórczości Olgi Gromyko.


    "Piwniak"

    To dość krótkie opowiadanie, którym nasza pani wiedźma zajmuje się piwnym szkodnikiem i próbuje wywieźć w pole poborcę podatkowego. Dość dobrze bawiłam się czytając, bo nadal przygody Wolhy są zabawne, ale mam wrażenie, że pod koniec wydarzenia potoczyły się dość szybko i łatwo.


    "Pan"
    
    Drugie opowiadanie w zbiorze utrzymane już jest w poważniejszym tonie. Wiedźma staje przeciwko zgryzieniowi, legendarnej wręcz istocie, która zagraża całej okolicy. Chociaż opowiadanie jest praktycznie takiej samej długości jak pierwsze, to teraz końcówka była lepiej rozpisana i częściowo skłania do refleksji.


    "Pomysły i domysły"
    
    Kolejne opowiadanie wraca do żartobliwego tonu, a Wolha musi się zmierzyć z rycerzem, który niszczy jej dobre imię. Cóż, zemsta jest po części słodka. Podobały mi się relacje między bohaterami i humorystyczne polowanie na zmyśloną strzygę, chociaż końcowe zagrożenie w końcówce znowu zostało pokonane błyskawicznie.


    "Rój"

    Czwarte opowiadanie zabiera nas na wiejskie wesele i w pobliże dość krwiożerczych pszczół. Przez moją marną znajomość "potencjalnie dostępnych potworów" nie domyśliłam się zakończenia, więc do końca śledziłam opowiadanie z zainteresowaniem. Znowu pod płaszczem humoru przemycany jest tutaj troszkę poważniejszy ton.


    "Wierność do grobowej deski"
    
    To opowiadanie moim ulubionym z książki. Nieoczywiste połącznie polowania na kolejnego potwora ze zleceniem totalnie innej kategorii, cudowny pogrzeb i perypetię z trumną oraz powrót Wala stanowią dość wybuchową mieszankę. Jest to też najdłuższe opowiadanie z Wolhą i mam wrażenie, że dzięki temu było w końcu miejsce na większe rozwinięcie akcji, a zakończenia nie potraktowano skrótowo.


    "Nieproszony gość"

    Chociaż koncepcja samej wioski i witania tam wiedźmy sama w sobie wydaje się ciekawa, a polowanie na potwory odrobinę się różni od typowej sytuacji, to krótkość opowiadania znowu nie do końca pozwala mu rozwinąć skrzydła. Akcja zdecydowanie pędzi na łeb.


    "Bajka kłamie, poznajcie prawdę!"
    
    To opowiadanie, to tak naprawdę dwie oddzielne opowieści, które nie dotyczą już naszej rudej wiedźmy, a zabierają nas w połączenie mitów, baśni i wierzeń. I zajmują razem prawie połowę objętości zbioru! Napisane są też bardziej męczącym mnie stylem narracji.
    "Baśń o biednym Kościeju i pięknej carewnie" w ogólności nawet mi się podobała, szczególnie list w iście kociołkowym stylu, ale jak to z retelingiem i połączniem baśni - miałam wrażenie, że to wszystko już było i widziałam w tysiącach odsłon, a ta nie wniosła nic nowego. Czytała się okej, polubiłam Wasylisę z jej zadziornością (kolejne imię na "W"!), ale niczym mnie nie zaskoczyła.
    "Źle się dzieje w państwie Mawim" za to nieźle mnie wymęczyło. Mamy tutaj do czynienia z dorosłymi już dziećmi z pierwszej bajki, ale do żadnego nie zapałałam jakąś wielką sympatią. Akcja w stylu "12 prac Herkulesa" sprawiła, że całkiem bez zainteresowania przewracałam strony i czekałam tylko, aż w końcu dojdę do zakończenia. Tym bardziej mnie bolało, że to temu opowiadaniu poświęcono aż tyle miejsca.



    Będę się w tych recenzjach powtarzać, ale naprawdę serii by się przydało, żeby ktoś zrobił porządną korektę przed wydaniem. Literówki, cała masa zgubionych półpauz w dialogach, a nawet tak oczywiste błędy jak brak przecinka przed "ale". Gdyby nie to, że książkę wypożyczyłam z biblioteki, to byłaby cała w znacznikach lub naniesionych poprawkach. A najbardziej irytuje, że są to błędy dość proste do wyłapania.

    

    Podsumowując, całość czytało mi się nieźle, ale jednak poprzednie części cyklu podobały mi się bardziej. Dość dobrze wypada forma opowiadań, bo poprzedniej części aż się momentami prosiło, żeby pociąć na poszczególne przygody naszej wiedźmy, i humor autorki, który nadal bawi. Zabrakło mi troszkę Lena, za którym zdążyłam się już stęsknić, różnorodności opowiadań, które w większości opierały się na tym samym, a końcówka całkiem mnie zmęczyła. Mimo wszystko nadal jest to dość dobra, lekka lektura i dość dobra kontynuacja dla tych, którym Wolhi Rednej przygód nigdy dość.


    Recenzje poprzednich (i ostatniej) części znajdziecie tutaj:

    Recenzje innych książek autorki:

Komentarze

Popularne posty