Recenzja książki "Wierni wrogowie" autorstwa O. Gromyko

    "Wierni wrogowie" to już piąty tom serii "Kroniki Belorskie" autorstwa Olgi Gromyko, który tym razem przenosi nas lata wstecz w historii świata. Na początku miałam lekki obawy, bo w końcu polubiłam historię Lena i Wolhy, ale okazały się bezpodstawne, bo ta książka jest zdecydowanie moją ulubioną z cyklu.


    Opis od wydawcy:

    "Wierni wrogowie" to powieść Olgi Gromyko, która z jednej strony usatysfakcjonuje miłośników bestsellerowej serii o przygodach wiedźmy Wolhy, jak również ukaże nieznane jeszcze polskim czytelnikom literackie oblicze autorki.

    "Wierni wrogowie" ponownie przeniosą czytelnika do świata Belorii, ale na wiele lat przed narodzinami Wolhy, pomiędzy wilkołaki, trolle, driady, elfy i smoki, w czasy heroicznych czynów, które dawno już przeszły do legend.

    Nie zawsze jest tak, że ucieszą cię kłopoty wroga. A ucieczka przed problemami hen na kraniec ludzkich ziem bynajmniej nie gwarantuje świętego spokoju. Ba, obrażanie się na cały świat nie oznacza, że masz stać z boku i patrzeć, jak ktoś usiłuje go podbić tudzież godzić się na plany dotyczące bezpośrednio twojej cennej skóry.

    Zdarza się, że grupa przypadkowych osób wbrew woli wciągnięta w wydarzenia, o których nie wiedzą prawie nic może zdziałać więcej niż cały konwent arcymagów, który w praktyce wcale nie jest aż tak wszechmocny i wszystkowiedzący. A może nawet występuje w nie do końca słusznej sprawie...

    Czasami wir przygody w jednej chwili burzy z trudem zbudowaną codzienność i ciska cię na drugi kraniec świata bez żadnej gwarancji na powrót, a nawet zachowanie życia.


    Wszystko, co podobało mi się w poprzednich tomach, czyli przede wszystkim styl i humor autorki nadal są obecne i w tym tomie. Mimo tego, że książka nie jest cienka, to czyta się ją błyskawicznie, a i często podczas lektury się uśmiechałam. Kilka humorystycznych scen jak narty, Burek i cytatów bardzo utkwiło mi w pamięci.

    Jeśli miałabym na coś narzekać stylowo, to jak zwykle u autorki niektóre sceny akcji są nieco chaotyczne i idzie się w nich momentami pogubić.

    Wyeliminowano za to inne wady. W poprzednich tomach często pojawiały się losowe przygody naszych bohaterów, które wydawały się mieć nijaki wpływ na całą fabułę i znajdować się w niej trochę na doczepkę. Tutaj w końcu miałam wrażenie, że wszystkie te przygody, na które trafiali bohaterowie po drodze i na początku były potrzebne! Służyły budowaniu postaci, relacji między nimi, uzupełnianiu drużyny, a niektórzy bohaterowie z początku wracali w końcówce lub pojawiały się do nich nawiązania. Naprawdę w końcu to zagrało.


    Ta książka stoi przede wszystkim bohaterami i relacjami między nimi, bo choć fabuła wciąga, to nie jest to jakaś odkrywcza i bardzo nieprzewidywalna fantastyka. Relacja Szeleny i Weresa była napisana cudownie. Od początku czuć było ich przyciąganie, choć teoretycznie powinni być wrogami i jak ich przeszłość wpływała no to, jak teraz się do siebie odnoszą. Uwielbiam ich oboje, a w szczególności Szelenę, która najprawdopodobniej zostanie moją ulubioną kobiecą postacią w tym roku.

    Polubiłam również postacie drugoplanowe, w tym Virrę, Mroka czy Resta, chociaż są zdecydowanie mniej rozwinięci niż główni bohaterowie i większości opierają się na kilku charakterystycznych cechach. Sama się dziwię, ale również postacie stanowiące kompletne tło w większości przypadły mi do gustu.


    Naprawdę ujęło mnie zakończenie. Przede wszystkim dlatego, że nie było do końca szczęśliwe. Dodatkowo wątek Szeleny i Weresa został bardzo dobrze zakończony. Z jednej strony możemy się domyślać, jak zakończyła się ich konfrontacja, ale z drugiej nic nie jest napisane wprost, przez co ich relacja wybrzmiewa jeszcze lepiej. 


"- Ona nie jest zwykłym wilkołakiem - westchnął Wers [...]. - Sprawa wygląda znacznie gorzej...

- To znaczy?

- Ona jest kobietą - wyjaśnił czarownik grobowym głosem. - A tego nie uleczysz żadnym eliksirem."


    Niestety pewne rzeczy i moje narzekania na stronę techniczną wydań książek od wydawnictwa Papierowy Księżyc są widać niezmienne. Naprawdę nie wiem, co tu poszło nie tak i czy ktoś robił w ogóle korektę tekstu. Praktycznie na 2/3 stron brakuje co najmniej jednego przecinka i to w takich podstawowych miejscach, jak przed na przykład "ale". No i jak spróbowałam znaleźć w stopkach redakcyjnych, kto za korektę odpowiada, to nie widnieje tam w ogóle taka rubryczka, więc pewnie moja teoria jest słuszna, że nikt tego nie sprawdzał i "poszło, jak było". Szkoda, że pewne podstawowe rzeczy są aż tak zaniedbywane.


    Podsumowując, naprawdę polecam wam zapoznanie się z "Wiernymi wrogami" nawet jeśli nie podeszły wam wcześniejsze tomy z cyklu lub nie planujecie ich czytać, bo książka jest całkowicie niezależna, a czyta się ją fantastycznie!


    Recenzje poprzednich (i ostatniej) części znajdziecie tutaj:

    Recenzje innych książek autorki:

Komentarze

Popularne posty