Recenzja książki „Dziedzic Imperium”

 Ale pomyłka staje się błędem dopiero wtedy, gdy się jej w porę nie poprawi”


Dzisiaj recenzja, którą powinnam napisać… w sumie to niemal rok temu. Na szczęście w końcu się do niej zebrałam i dzisiaj kilka słów o „Dziedzicu Imperium”, czyli, jakby nie patrzeć, pierwszej części kolejnej trylogii, w której jedną z głównych postaci jest Thrawn. I tak, napisał ją Timothy Zahn. Dlaczego nikogo to nie dziwi? 




(Zdjęcie autorstwa An) 



TYTUŁ ORYGINAŁU: “Heir to the Empire”

AUTOR: Timothy Zahn

WYDAWNICTWO: Uroboros

LICZBA STRON: 496

ROK WYDANIA: 2018

GATUNEK: science-fiction


„Od wydarzeń przedstawionych w "Powrocie Jedi" minęło pięć lat. Sojusz Rebeliantów zniszczył Gwiazdę Śmierci, pokonał Imperatora oraz Dartha Vadera i przegnał resztki starej floty Imperium na odległy skraj galaktyki. Księżniczka Leia oraz Han Solo wzięli ślub i spodziewają się bliźniąt, spadkobierców mocy Jedi, a Luke Skywalker został pierwszym z długo oczekiwanych rycerzy Jedi.

Tymczasem tysiące lat świetlnych dalej ostatni z wielkich przywódców Imperatora przejął dowództwo nad pozostałościami floty, przygotował ją do wojny i pchnął w samo serce młodej, wciąż kruchej Republiki. Dokonał bowiem dwóch ważnych odkryć, które mogą zniszczyć wszystko, co odważni bojownicy Sojuszu od tak dawna próbowali stworzyć.

Dramatyczna konfrontacja między dwiema siłami, pełna tajemnic, akcji i błyskotliwych pomysłów, szybko przeradza się w spektakl na galaktyczną skalę, przez co opowieść jest jak najbardziej godna miana "Gwiezdnych Wojen".


~ sugerowany wiek czytelnika: 16+ ~




Co jest takiego niezwykłego w „Dziedzicu Imperium”? Przede wszystkim to, że zalicza się do Legend, a nie obecnego kanonu Gwiezdnych Wojen. Różnice są zresztą dość mocne, mamy tu chociażby informację o tym, że dzieci Hana i Lei będą bliźniakami, czy postać Mary Jade. Do tego styl Zahna jest nieco inny, niż w późniejszych pozycjach, przez co, chociaż książkę czytało się naprawdę dobrze, to nie szła mi tak łatwo, jak trylogie kanoniczne. Czy mimo to jest zła? Nie, wręcz przeciwnie. Po prostu nieco specyficzna.


Ciekawie śledziło mi się Thrawna w „Dziedzicu Imperium”. Wciąż miał wiele cech, które znałam już z reszty powieści o nim – genialny strateg, znakomity dowódca o umiejętnościach czytania sztuki na poziomie studentów ASP. Przy tym momentami odnosiłam wrażenie, że jest bardziej brutalny niż w kanonicznych trylogiach, nawet wobec swoich podwładnych, a nie tylko wrogów. Brakuje mu też tych „ludzkich” cech sprawiających, że można go polubić, a które widoczne są w obecnych książkach. Mimo to spełnia zadanie jako idealny antagonista i doskonale się go śledziło.


Jednak nie jest on jedynym głównym bohaterem tej książki. „Dziedzic Imperium” skupia się również na Lei, Luke’u i Hanie, którzy muszą poradzić sobie z resztkami próbującego się odbudować Imperium. Oni jako postacie zdecydowanie zachowują swoje charaktery znane chociażby z filmów i czytało się o nich świetnie. Szczególnie Han i Leia jako para mnie rozczulali. Również Mara przypadła mi do gustu i rozumiałam jej postępowanie. 


Co do fabuły, widać tu, jak wiele zmieniło się w stosunku do nowego kanonu. Mamy chociażby klona Jedi (chociaż charakter nasz klon ma iście sithowski), który odgrywa bardzo ważną rolę w książce. I chociaż sam ten pomysł nie przekonuje mnie jakoś wybitnie, w „Dziedzicu Imperium” sprawdził się naprawdę dobrze. Poza tym akcja jest zwyczajnie ciekawa i płynie wartko. Podobało mi się przedstawienie różnych kultur i poznanie bliżej chociażby Wookiech. Szczególnie dobrze śledziło mi się też wątek Hana, który razem z Lando próbował przekonać przemytników do współpracy z Republiką, scena z sabakiem zapadła mi w pamięć. 


„Dziedzic Imperium” nie jest, co prawda, pozycją niezbędną dla fanów Gwiezdnych Wojen, ale i tak bardzo polecam się z nim zapoznać, bo to zwyczajnie dobra historia. Można legendy lubić lub nie, nie każdy pomysł tam należy do wybitnie dobrych, jednak nie zmienia to faktu, że Zahn stworzył świetną powieść, którą warto przeczytać nawet dla samej przyjemności.



Inne książki autora:


Dynastia Thrawna. Chaos

„Dynastia Thrawna. Wyższe dobro” – recenzja Sigmy i An

Dynastia Thrawna. Mniejsze zło

Thrawn


Komentarze

Popularne posty