Recenzja książki "Leia. Księżniczka Alderaana" autorstwa C. Gray
"Leia. Księżniczka Alderaana" autorstwa Claudii Gray była pozycją wyczekiwaną w Polsce przez fanów od lat. No i w końcu się doczekaliśmy. Dla mnie osobiście ta pozycja była rereadem - kiedy dowiedziałam się, że poprzedni wydawca gwiezdnowojenny kończy wydawanie w naszym kraju, jedną z pierwszych pozycji, po które sięgnęłam w oryginale, była właśnie Leia. Po raz drugi z historią częściowo zapoznałam się, sięgając po adaptacje mangową. A mimo to, czytając po raz trzeci, bawiłam się tak samo dobrze, jak przy dwóch pierwszych razach.
Opis od wydawcy:
"Star Wars: Leia. Księżniczka Alderaana" - Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce żyła sobie księżniczka, która przeszła do legendy.
Szesnastoletnia księżniczka Leia Organa staje przed najtrudniejszym zadaniem w swoim życiu: musi podołać wyzwaniom ciała, umysłu i serca, aby zostać oficjalną następczynią tronu Alderaana. Bierze więc udział w intensywnym kursie orientacji w terenie, aktywnie działa w polityce i organizuje misje humanitarne na planety pod rządami Imperium. Ma jednak też inne zmartwienia. Jej rodzice, Breha i Bail, od pewnego czasu zachowują się inaczej niż kiedyś. Oddalili się od niej, a w dodatku ważniejsze stały się dla nich przyjęcia, na których przyjmują sojuszników z Senatu, niż własna córka. I jakby się czymś niepokoili… Leia postanawia odkryć, co się z nimi dzieje, i wkracza na niebezpieczną ścieżkę, narażając się na zainteresowanie Imperium. Kiedy ostatecznie odkrywa, co planują w tajemnicy rodzice i ich znajomi, staje przed bardzo trudnym wyborem.
Czy ważniejsi będą dla niej mieszkańcy Alderaana, w tym ktoś, kogo pokochała – czy też szalę przeważy cała galaktyka, rozpaczliwie potrzebująca kogoś, kto zbuntuje się w jej obronie?
Ta pełna emocji opowieść rozgrywa się kilka lat przed „Nową Nadzieją”. Czytelnik znajdzie w niej pewne nawiązania do filmu „Star Wars: Ostatni Jedi”.
Książka opiera się na kilku głównych wątkach - śledztwie Lei, w sprawie tego, co rodzice przed nią ukrywają, wątkach dziejących się w młodzieżowym Senacie, nastoletnich przyjaźniach i pierwszych zauroczeniach oraz pozostałych wyzwaniach, których podjęła się Leia, żeby udowodnić, że jest godna nazwania następczynią tronu.
Najmniej interesowały mnie wątki senackie i związane z kursem orientacji w terenie, bo opierały się przede wszystkim na "nastolatkowości". Leia przeżywa swoje małe dramaty związane z pierwszym zauroczeniem, dziwnymi przyjaciółmi, brakiem uwagi rodziców. Mimo wszystko jest to wykonana bardzo dobrze i przeplata się w równej proporcji, a więc nie męczy. Poznajemy Leię z bardziej ludzkiej strony.
Bardzo dobrze śledziło się też wchodzenie Lei do struktur Rebelii i uczenie się przez nią, co to oznacza, zdobywanie zaufania rodziców. Tutaj też podobał mi się wątek buntu, nie tylko przeciw Imperium, ale też przeciwko, w mniemaniu księżniczki, traktowania jej jako dziecko. Widać tutaj, że chociaż Leia jest mądra i dojrzała, to nadal tylko nastolatka. W tym wątku zdecydowanie moją ulubioną sceną była właśnie "scena" na kolacji.
Niby taki drobiazg, ale zawsze cieszy mnie oglądanie Alderaana za czasów świetności. Dobrze się więc czytało trochę więcej o ich tradycjach, zwiedzało pałac i planetę.
Dość dużą rolę w tej książce dostaje też przybrana matka Lei - Breha Organa. Przy pierwszym czytaniu trochę mnie to zaskoczyło, ale jednocześnie uświadomiło, jak mało do tej pory o niej wiedzieliśmy. To też zdecydowanie oceniam na plus.
Mimo że teoretycznie książkę już czytałam, to praktycznie całkiem wyparłam z pamięci zakończenie i ruszyło mnie ponownie. Moim zdaniem idealnie puentuje wszystkie wątki i popycha Leię w kierunku tej księżniczki, którą już znamy z filmów.
Do wydania, za które odpowiada wydawnictwo Olesiejuk, nie mam uwag. Podobnie do tłumaczenia Marty Dudy-Gryc. Stoi na takim samym wysokim poziomie jak poprzednie pozycje.
Podsumowując, "Leia. Księżniczka Alderaana" zdecydowanie jest jedną z moich ulubionych pozycji w uniwersum. Trzeba brać jednak pod uwagę, że jest to w pewnym stopniu "nastolatkowa" książka i nie każdemu zapewne się spodoba. Ja polecam.
Recenzje adaptacji mangowej książki znajdziecie tutaj:
- Tom I - recenzja An, recenzja Sigmy i Pawła
- Tom II - recenzja An
Komentarze
Prześlij komentarz