Recenzja książki "Korowód" J. Małeckiego
Z Jakubem Małeckim mam tak, że zwykle muszę sięgnąć po niego w odpowiednim momencie. Chociaż bardzo lubię jego książki, to najczęściej czekają na półce długo i nie mogłabym przeczytać kilku pod rząd. Po każdej trzeba usiąść na trochę i pomyśleć, a na pewno nie chciałabym, żebym mi spowszedniały. Ale nawet na tle całości twórczości autora, "Korowód" się wyróżnia.
Opis od wydawcy:
"Kim jest ten trzeci, który zawsze idzie obok ciebie?"
Mężczyzna z dzieckiem w ramionach uciekający przez zamarznięty Bałtyk. Zakochany Feliks i jego listy pisane na statku podczas sztormu. Barbara Brzozowska, autorka poczytnych międzywojennych powieści oraz genialny matematyk Tomasz Wilczewski. Wreszcie pisarz Jakub M. Co ich łączy?
W "Korowodzie" oglądamy rozciągnięty na stulecia taniec, w którym kolejni bohaterowie prowadzą się za ręce, a ich losy splata coś, co w milczeniu podąża śladem każdego z nich…
Nowa powieść Jakuba Małeckiego opowiada o granicach prawdy i fikcji, o strachu i wielkich, często szalonych marzeniach. To odważna, zaskakująca historia, która pędzi, wiodąc czytelnika przez wieki.
Ci co już mieli do czynienia z tym autorem, wiedzą, że mamy tutaj stylowo literaturę piękną "pełną gębą". Momentami książka to istny stylistyczny majstersztyk. No ale co dostajemy tym razem fabularnie?
W "Korowodzie" nie mamy do czynienia z jedną historią, a z przenikającymi się bardziej lub mniej urywkami zdarzeń. Każda kolejna opowieść jest dłuższa od poprzedniej. Pierwsze to zaledwie mignięcie, ciężko powiedzieć o nim cokolwiek. Drugie ma formę listów, które są dość niejednoznaczne i pozostawiają pole do interpretacji. Trzecie to już prawie pełnoprawna historia wakacyjnej nastoletniej miłości z pamiętnika Barbary Brzozowskiej. W kolejnym spotykamy już dorosłą Barbarę i jej relację z genialnym matematykiem, który był zaangażowany w rozszyfrowywanie Enigmy.
Pełnoprawnym opowiadaniem jest dopiero ostatnie, które skupia się na Jakubie M. I ono zajmuje większą część książki. Mam wrażenie, że jest oparte na motywach biograficznych autora. Niestety dość szybko zaczęło mnie męczyć i bardziej wyczekiwałam powrotu do poprzednich bohaterów, zamiast śledzić losy naszego dziecka przez kolejne etapy dorastania. Miałam wrażenie, że zaklasyfikuję tę pozycję jako zawód, ale zakończenie całkiem zmieniło moją perspektywę. Wystarczyło kilka zdań, a całe męczące opowiadanie nagle stało się może nie wybitne, ale całkiem w porządku. Dodatkowo podobał mi się zabieg z umieszczeniem na końcu pustych stron, jakby czekających, aż kolejne pokolenia dopiszą swoją historię do korowodu.
"Korowód" jest naprawdę specyficzną książką i ciężko mi o niej cokolwiek więcej powiedzieć. Naprawdę nie zdziwię się, jak jedni będą ją uwielbiać, a drudzy całkiem się odbiją i praktycznie nic po między. Przez większość książki myślałam, że będę w tej drugiej grupie. Końcowo jednak Małecki po raz kolejny mnie kupił.
Recenzje innych książek autora znajdziecie tutaj:
- "Święto ognia" - recenzja An, recenzja Sigmy
- "Horyzont" - recenzja An
Komentarze
Prześlij komentarz