Recenzja powieści graficznej „Heartstopper tom IV”

 „Ale musisz pamiętać, że czasem ludzie potrzebują więcej wsparcia niż może im dać jeden człowiek.”


TYTUŁ ORYGINAŁU: “Heartstopper. Volume 4”

AUTOR: Alice Oseman

WYDAWNICTWO: Jaguar

LICZBA STRON: 384

ROK WYDANIA: 2022

GATUNEK: dla młodzieży, romans


„Charlie nie wierzył, by Nick mógł odwzajemnić jego uczucie, ale teraz są już oficjalnie parą. Charlie jest coraz bliżej wypowiedzenia dwóch magicznych słów: „Kocham cię”.

Nick czuje podobnie, ale ma dużo na głowie: martwi go nie tylko coming out przed ojcem, ale też fakt, że Charlie może cierpieć na zaburzenia odżywiania.

Kiedy lato przechodzi w jesień i zaczyna się nowy rok szkolny, Charlie i Nick muszą się wiele nauczyć o tym, co oznacza miłość.”


~ sugerowany wiek czytelnika: 13+; historia porusza tematy zaburzeń odżywiania, samookaleczania, OCD, traumy, złych relacji w rodzinie ~






Kiedy zaczynałam czytać serię „Heartstopper”, doszłam do wniosku, że to przede wszystkim lekka, przyjemna i niesamowicie urocza historia dla młodzieży, która podnosi na duchu. Jednak z każdym tomem robi się coraz poważniej, poruszane są tematy coraz trudniejsze, co teraz, w czwartej części, widać szczególnie mocno. I nie ukrywam, że do tej pory to właśnie ten tom czytało mi się najlepiej, głównie dlatego, że nika część tej uroczej, cukierkowej otoczki, a historia robi się dojrzalsza. Nadal jest to, przynajmniej w moim odczuciu, pozycja przede wszystkim dla młodzieży, ale w porównaniu z pierwszą częścią widać ogromną różnicę.


Nadal mamy tu oczywiście do czynienia z dość lekką powieścią graficzną, której akcja jest szybka i momentami bardzo skrótowa, nadal bywa uroczo, ale mimo wszystko poruszane są tematy trudne i to czuć. Oseman wplata w historię kwestię zaburzeń odżywiania oraz innych problemów ze zdrowiem psychicznym i, co ważne, nie robi tego po łebkach, byle tylko było. Jednocześnie potrafi zachować tę lekkość, która sprawia, że czytelnik nie czuje się przytłoczony i czerpie rozrywkę z czytania. Dlatego jest to tak dobra pozycja dla osób nieco młodszych, bo porusza temat w sposób poważny i mądry, a jednocześnie przystępny. Bo „Heartstopper” nadal pozostaje przede wszystkim powieścią graficzną o miłości i nadziei i to na tym najbardziej skupia się fabuła. Jednocześnie czytelnik nie jest karmiony kłamstwami, a droga Charliego do wyzdrowienia jest długa i ciężka, z podkreśleniem faktu, że niestety problemy z psychiką są czymś, co może wrócić nawet po latach. 


Podoba mi się też to, jak mama Nicka rozmawiała z nim o problemach Charliego i podkreślała, że Nick jest młody i nie pomoże sam swojemu chłopakowi wyzdrowieć. A także, że miłość, nawet najsilniejsza, nie zawsze wystarcza do tego, by uratować kogoś przed nim samym. Ważne jest wsparcie innych osób, rodziny, przyjaciół, a przede wszystkim specjalistów. I „Heartstopper” podkreśla też, że zależność od drugiej połówki i skupianie swojego życia tylko dookoła niej to nic dobrego, że potrzebne jest też utrzymywanie zdrowych relacji z innymi osobami.


Bardzo podobało mi się też zwrócenie uwagi na to, że każda osoba ma inne relacje z rodziną i to, jak bardzo wpływają one na psychikę każdego jej członka. Zwrócono uwagę na to, że unikanie rozmów o uczuciach i brak zrozumienia prowadzą do późniejszych problemów, czasem naprawdę poważnych. Poza tym „Heartstopper” porusza też, choć delikatniej, temat nieobecnego rodzica, którego miłości mimo wszystko się często pragnie. I bardzo spodobało mi się to, że ojciec Nicka mimo swych wad i błędów nie został wykreowany na bohatera jednoznacznie negatywnego. Nadal kocha swoich synów i jest osobą, którą podczas czytania polubiłam, mimo że nie należy do specjalnie dobrych rodziców.


Największym antagonistą cały czas pozostaje David, starszy brat Nicka. I chociaż, kiedy patrzę z perspektywy starszego rodzeństwa, za nic nie potrafię sobie wyobrazić, jak można się tak zachowywać, jego decyzje i sposób postępowania są, w miarę czytania, coraz bardziej zrozumiałe (co nie znaczy, że dobre, wręcz przeciwnie). 


W dalszym ciągu moją ulubioną postacią pozostaje Tori, siostra Charliego. Chociaż jest to bohaterka raczej drugoplanowa, nie mówiąca zbyt wiele, jej sposób bycia i to, jak dba o brata, po prostu mnie kupuje. Tori nie musi pojawiać się bardzo często czy dostać dużo kwestii do powiedzenia, by w swoisty sposób skraść uwagę czytelnika. No i jej subtelna mimika oraz zazwyczaj ponura czy też obojętna mina w połączeniu z resztą coś w sobie mają. Szczególnie zapadła mi w pamięć scena z nią i Davidem. 


Cóż mogę powiedzieć… przede wszystkim naprawdę polecam tę serię każdemu, szczególnie młodzieży. Jest urocza i momentami naiwna, ale w słodki sposób, a z każdym tomem robi się coraz poważniej i dojrzalej. Mimo to poziom wiekowy dla czytelnika wciąż pozostaje ten sam. „Heartstopper” w mądry i przystępny sposób porusza wiele tematów – nie tylko kwestie orientacji czy tożsamości płciowej, ale i relacji z rodziną, rówieśnikami, zdrowia psychicznego. I nie próbuje oszukiwać czytelnika wizją miłości, która zwycięża wszystko oraz leczy każdą chorobę.


Pokazuje też, jak można porozmawiać z rodzicami o swoich problemach, a także, że specjaliści, a nawet szpitale psychiatryczne, mimo swej reputacji miejsc rodem z koszmarów, nie są złe (przynajmniej nie wszystkie, bo wyjątki zawsze się zdarzają) i naprawdę mają na celu pomoc.


Podoba mi się też to, że zostało wspomniane o prowadzeniu dziennika, bo to naprawdę dobry sposób na radzenie sobie z emocjami i przemyśleniem wszystkiego. A także podkreślenie faktu, że traumę może wywołać wiele wydarzeń i każdy jest inny, przez co to, co niektórych nie dotknie praktycznie wcale, na inną osobę może bardzo mocno wpłynąć. Ludzie mają różną odporność psychiczną przez co u każdego trauma może zostać wywołana przez coś innego.


Wydaje mi się, że jeśli kiedyś wrócę do „Heartstopper”, to właśnie do tego tomu (no, i oczywiście przeczytam jeszcze kolejne części, gdy zostaną u nas wydane).



Recenzje poprzednich tomów:


Tom pierwszy

Tom drugi

Tom trzeci

Komentarze

Popularne posty