Recenzja książki "Wszystko zostaje w rodzinie" A. Jadowskiej

    Dość długo zbierałam się, żeby sięgnąć po kolejny tom serii o Dorze Wilk, już czwarty, czyli „Wszystko zostaje w rodzinie” Anety Jadowskiej. Przede wszystkim zakończenie trzeciego tomu pozostawiło u mnie dość spory niesmak, delikatnie mówiąc, i za nic nie mogłam się zmusić, żeby sięgnąć po kolejną część. W końcu jednak się udało, a ja o dziwo przez książkę przebrnęłam prawie bezboleśnie, co nie znaczy, że daruję sobie trochę narzekania. Już mnie znacie.


    Opis od wydawcy:

    Problemy chodzą stadami.

    Dla Dory Wilk zaczyna się najbardziej wyczerpujący okres w życiu. Całodobowe zamieszanie, chaos i krwawe szaleństwo.

    Uwikłana w wampirzą politykę, epidemię lunatykowania – śmiertelnie niebezpieczną dla Dzieci Nocy – spiętrzone problemy wilczego stada i prywatne katastrofy, wiedźma próbuje zachować zimną krew i przeżyć.

    Nie czas na sen, gdy jej świat płonie!


    Zacznę od plusów. W końcu fabuła mnie zainteresowała w tej serii. Jednocześnie prowadzimy dwa śledztwa – w sprawie wampirzej rodziny Dory oraz jej stada. Z jednej strony wampiry w tajemniczych okolicznościach wychodzą na słońce, popełniając samobójstwa, a z drugiej w stadzie Dory wytworzyła się wataha próbująca ją zabić i przejąć władzę. Oba śledztwa się przeplatają, więc na nudę zdecydowanie nie można narzekać, bo cały czas się coś dzieje. Osobiście nie podobało mi się tylko gloryfikowanie wilków i stawianie wampirów z założenia jako tych gorszych, mimo że przecież w otoczeniu Dora miała bardzo wiele przyzwoitych. No ale do kontaktów z nimi trzeba się ładnie ubierać, główna ich wada według naszej bohaterki.


    Z nowych postaci bardzo spodobała mi się kreacja Szelmy. Zmiennokształtna kotka o zadziornym charakterze i wiedząca, czego chce od życia skradła moje serce. Właściwie jest pewnym przeciwieństwem Dory, bo mimo jej umiejętności i owijania sobie wilków wokół palca, nadal zostaje przy tym sympatyczna i nie irytująca.


    Niestety główna fabuła książki od pewnego momentu staje się tylko tłem do rozpaczań Dory, która leczy złamane serce, bo Miron śmiał ją zostawić. A przecież ona taka idealna, bezinteresownie walczy o swoich, no jak on mógł. Wtedy zaczyna się wielki festiwal rozpaczania przy każdej okazji, ale przecież nie może wszystkiego rzucić, faktycznie rozpaczać będzie po rozwiązaniu problemów. 
    Inna sprawa, że drama jest kręcona zdecydowanie na siłę. Miron dosłownie z rozdziału na rozdział uznaje, że musi porzucić Dorę, bo uwaga uwaga, nie chce patrzeć, jak ona umiera i jej stracić. Logika tego wątku wraz z jego zakończeniem mnie dobiła.


    Niestety zniknięcie Mirona nie sprawia, że mamy mniej podtekstów seksualnych. Pojawiają się dosłownie co rozdział. Ciągle ktoś chce się z Dorą przespać, oczywiście nie z jej winy, tylko jakichś magicznych mocy. Jeśli nie chodzi o Dorę wyjątkowo, to okazuje się dla odmiany, że jakaś postać miała problemy seksualne w przeszłości. Gdyby za każdy taki podtekst płacono mi złotówkę, to po lekturze zdecydowanie byłabym bogata. A tak tylko przewracałam co chwilę oczami.


    Podsumowując, książkę uważam za najlepszą z dotychczasowych przeczytanych z serii, chociaż nie jest bez wad. Musicie brać pod uwagę, że co rozdział pojawi się jakiś podtekst seksualny (i oby tylko jeden, to macie farta) oraz poprawkę na wspaniałą Dorę. Mimo tego „Wszystko zostaje w rodzinie” czyta się szybko i można nawet momentami się na niej bawić. Lubię przede wszystkim zbiory opowiadań autorki i jak widać Dora po prostu nie jest dla mnie.


Recenzje poprzednich książek z serii:

„Złodziej dusz”

„Bogowie muszą być szaleni”

„Zwycięzca bierze wszystko”

Komentarze

Popularne posty