Recenzja książki "Tron Szarych Wilków" autorstwa C. Williams Chima

     Zawsze mam problem, kiedy piszę o kolejnych tomach serii, które utrzymują się na tym samym poziomie. Zwyczajnie często mam wrażenie, że się powtarzam i nie mam nic mądrego do dodania. Tak właśnie się czuję zabierając za recenzję „Tronu Szarych Wilków” autorstwa Cindy Williams Chima.


    Opis od wydawcy:

    Han Alister był przekonany, że utracił już wszystkich, których kochał. Gdy jednak odnajduje swoją przyjaciółkę Rebekę Morley bliską śmierci w Górach Duchów, wie, że zrobi wszystko, by ją uratować. Gotów jest podjąć każde wyzwanie, lecz nic nie jest w stanie przygotować go na to, co wkrótce odkryje: że piękna, tajemnicza dziewczyna, którą znał jako Rebekę, to w rzeczywistości Raisa ana’Marianna, następczyni tronu królestwa Fells. Han czuje się zraniony i zdradzony. Wie, że nie czeka go przyszłość z błękitnokrwistą Raisą, w dodatku obwinia rodzinę królewską o zamordowanie jego mamy i siostry. Jeżeli jednak Han ma się wywiązać z dawno zawartej umowy, musi zrobić, co w jego mocy, by Raisa została królową.

    Tymczasem niektórzy nie cofną się przed niczym, by nie dopuścić do objęcia tronu przez Raisę. Po każdym kolejnym zamachu na jej życie dziewczyna zastanawia się, ilu jeszcze prób potrzebują jej wrogowie, by w końcu dopiąć swego. Serce podpowiada jej, że może obdarzyć zaufaniem eks-złodzieja, który okazał się czarownikiem. Księżniczka chce w to wierzyć – przecież już nie raz ją uratował. Jednak w sytuacji, gdy niebezpieczeństwo czyha na nią z każdej strony, może polegać jedynie za własnym rozsądku i żelaznej woli przeżycia – czy to wystarczy?


    Jak miałam wrażenie, że poprzedni tom się trochę wlókł, tak w tym akcja rusza zdecydowanie do przodu i dzieje się wiele. Już od początku autorka wrzuca nas w jej sam środek i przez większość książki nie zwalnia. Mimo tego dość sporo miejsca przeznaczono na przemyślenia bohaterów, szczególnie Hana, który słusznie czuje się zdradzony. 

    I to wątek Hana zdecydowanie w tej części jest moim ulubionym. Nawet nie zauważyłam, kiedy się zżyłam z ambitnym i pełnym tajemnic chłopakiem i dużo bardziej polubiłam go od Raisy.

    W tej części duży nacisk kładziony jest na intrygi polityczne. Każda z sił za wszelką cenę stara się coś dla siebie ugrać z różnymi skutkami. Bardzo lubię takie przepychanki, wielowątkowość i zwroty akcji, więc ten tom zdecydowanie podbił moje serce.

    Na początku dostajemy też dość niespodziewaną śmierć dwóch ważnych postaci, która przestawia kilka pionków na planszy i zmusza naszych bohaterów do zmiany planów. W pewnym sensie zostają oni pozbawieni ochrony starszego pokolenia i muszą zmierzyć się z odpowiedzialnością i nowymi rolami.


    Podobał mi się powrót do wątków z przeszłości i nieco wyjaśnień odnośnie Kruka. Nadal ubóstwiam jego postać i jest mi go szalenie żal. Przy okazji dowiadujemy się, że nie wszystko w przeszłości było takie, jakim się wydawało. Zdecydowanie historię piszą zwycięzcy.


    Najbardziej nie podobało mi się chyba odsunięcie Amona na drugi plan. W poprzednim tomie dostał kilka rozdziałów ze swojej perspektywy, a tutaj jest już tylko dodatkiem. W pewnym momencie dowiadujemy się, że znalazł się w pułapce bez wyjścia i nawet nie poświęcono mu wtedy zbyt dużo uwagi. Ot, potem sam streszcza krótko w rozmowie, jak sytuacja się rozwiązała.


    Nie wspominałam o tym wcześniej, ale w książkach z serii zdarzają się literówki. Najczęściej brakuje myślników w dialogach, ale nie ma ich na tyle, żeby zaburzyć mi płynność czytania.

    

    Podsumowując, „Tron Szarych Wilków” zdecydowanie jest udaną kontynuacją dobrej serii, którą wam polecam.


Recenzja pierwszego tomu

Recenzja drugiego tomu

Komentarze

Popularne posty