Recenzja książki "Wygnana królowa" autorstwa C. Williams Chima
„Wygnana królowa” to już drugi tom serii „Siedem Królestw” autorstwa Cindy Williams Chima. Po książkę sięgnęłam od razu po lekturze poprzedniej i już mogę powiedzieć, że chyba jest moim najmniej lubianym tomem.
Opis od wydawcy:
Han Alister wędruje na południe, by rozpocząć naukę w Mystwerku w Oden's Ford. Wyjazd z Fells nie oznacza jednak, że nie grozi mu już niebezpieczeństwo. Każdy jego krok śledzą Bayarowie, potężna rodzina czarowników, pragnąca odzyskać stary amulet. Także w Mystwerku czają się zagrożenia. Han poznaje tam Kruka, tajemniczego czarownika, który zgadza się uczyć go tajników czarnej magii. Czy Han tego nie pożałuje?
Tymczasem księżniczka Raisa ana'Marianna ucieka przed małżeństwem z przymusu w towarzystwie swojego przyjaciela Amona i jego drużyny kadetów. Najbezpieczniejszym dla niej miejscem jest Wien House, akademia wojskowa w Oden's Ford. Jeżeli księżniczce uda się uchodzić tam za zwykłą kadetkę, uczelnia zapewni jej zarówno schronienie, jak i wykształcenie potrzebne do tego, by podołać roli kolejnej królowej z dynastii Szarych Wilków.
Wszystko się zmienia, gdy ścieżki Hana i Raisy krzyżują się w tej epickiej baśni o niepewnych przyjaźniach, bezwzględnej polityce i nieodpartej sile uczuć.
„Wygnana królowa” liczy sobie niecałe 700 stron i to jest moim głównym zarzutem. Mam wrażenie, że akcja w tym tomie została za bardzo rozdmuchana, a w większości mamy do czynienia po prostu z klasycznym tomem serii, gdzie nasi bohaterowie muszą się nauczyć pewnych umiejętności, żeby fabuła mogła ruszyć dalej. I tym sposobem dosłownie wszystkie nastoletnie postacie spotykają się w Oden's Ford i zaczynają chodzić do różnych szkół. Chociaż poszczególne wątki były nawet interesujące, to całość niestety trochę mi się dłużyła.
Z plusów zdecydowanie bardziej polubiłam tutaj Hana i Raisę. Mam też wrażenie, że zachowywali się bardziej spójnie i odpowiednio do swojej przeszłości. Tutaj tylko z małym wyjątkiem w postaci Raisy, która jak na trzyletni pobyt wśród klanu wojowników miała zaskakujące braki w podstawach samoobrony czy wojskowości. Z nowych postaci moim faworytem zdecydowanie został Kruk i moja sympatia do niego utrzymała się już do końca serii.
W tym tomie dużo większy nacisk jest kładziony na wątek romantyczny. Nie miałam z nim dużego problemu, oprócz tego, że Raisa zdecydowanie za często nie wiedziała, czego chce. Momentami miałam wrażenie, że rzuciłaby się na każdego chłopaka, z którym mogłaby się związać.
Całościowo książkę czytało mi się jednak dobrze i lekko. Styl autorki nadal utrzymuje się na tym samym poziomie, a system magii jest interesujący i dobudowywane są do niego kolejne elementy. Niezbyt wiele dowiadujemy się tutaj o Królu Demonie, ale wątki przeszłościowe jeszcze w serii powróciły.
Mam jeszcze pewne zastrzeżenie co do końcówki i śmierci jednej z postaci. Wydawała mi się zrobiona trochę na siłę, żeby podbić napięcie, a bohatera nijak nie było mi żal. Za mało go po porstu znaliśmy i kiedy się pojawiał, to robił za tło.
Podsumowując, nadal uważam, że seria trzyma poziom, chociaż drugi tom podobał mi się mniej niż pierwszy przez jego rozdmuchanie. Mimo tego książkę czytało się dobrze. Nie jest może jakaś wybitna, ale dziwnie zyskała moją sympatię. Na pewno jednak seria utrzymała moje zainteresowanie, bo od razu sięgnęłam po kolejną jej część.
Komentarze
Prześlij komentarz