Recenzja książki "Szczelina mroku" autorstwa K. Ligockiej
Karolina Ligocka w drugiej części przygód Naridy zabiera nas w "Szczelinę mroku", ukazując, że Piekło, które poznaliśmy w poprzednim tomie to zdecydowanie jego miła wersja. Co tym razem czeka na naszą upadłą anielicę?
Czasami tylko w cieniu można dostrzec prawdziwe światło
Kiedy Piekło jest w obliczu zagrożenia ze strony dawnego władcy, Narida i jej demoniczni towarzysze muszą zmierzyć się z mrocznymi sekretami przeszłości. By pokonać ogary piekielne, drużyna staje przed największym wyzwaniem.
Czy Narida i jej przyjaciele zdołają ocalić Piekło i przywrócić równowagę? Czy tajemniczy sojusznik obdarzony niezwykłą mocą natury pomoże im w tej niebezpiecznej walce? Czy zdołają odnaleźć w Toskanii dawno zapomnianego archanioła wojny, by pozwolić mu raz jeszcze zmiażdżyć przeciwnika? A może to sama Śmierć wskaże im drogę? Nadszedł czas, by stoczyć bój o… Piekło.
Ciemne moce rosną. Wiara pęka. Lecz nadzieja nieustannie walczy z mrokiem.
Przy pierwszym tomie marudziłam trochę na warsztat autorki, co wiązało się z debiutem. Tutaj więc zacznę od pochwały, bo mamy w tej dziedzinie znaczny postęp. Zniknęły długie akapity wyjaśniające nam działanie świata, a pojawiały się teraz jako subtelne wplecenia w tekst, rozwiązania nie są podawane nam na tacy, a pojawia się sporo tajemniczości i pola do domysłu czytelnikom. Jednocześnie świat nadal jest bogaty, a dodatkowo w tym tomie dowiadujemy się jeszcze więcej o elfach, dawnym Niebie i Piekle, które jest powodem całego zamieszania.
Tutaj najbardziej spodobało mi się rozwijanie świata elfów. Nadal wiemy o nim niewiele, więc pozostał intrygujący, a jednocześnie dał się poznać bardziej poprzez postać Nifro. Dobrze też wypadło wprowadzenie wampirów, jako kolejnego przeciwnika.
Na plus chciałabym też wymienić wplatanie perspektyw drugiej strony. Jest ich trochę więcej niż w tomie poprzednim, co daję też nawiązać pewną więź z przeciwnikami i poznać lepiej ich motywacje.
Lekko obawiałam się dalszego rozwoju mocy Naridy, że staną się przesadzone i rozwiązaniem każdego problemu. Na szczęście autorka dobrze sobie z tym poradziła w tym tomie i rozwiała moje obawy. Widać też, że nasz anielica trochę dorosła, chociaż nadal zostaje tą samą zadziorną postacią.
Podoba mi się też prowadzenie wątku romantycznego. Spodziewałam się, że jak w typowym YA bohaterowie w końcu ze sobą porozmawiają, wyjaśnią nieporozumienie i wszystko między nimi będzie wyglądało jak dawniej. Tutaj autorka poszła delikatnie w nieszablonowym kierunku i moim zdaniem książka zyskuje na powolnym prowadzeniu tej relacji.
Pod koniec historii dostajemy też dość emocjonalny moment dla naszej bohaterki. Spodziewałam się wcześniej czy później takiego rozstrzygnięcia tego wątku, ale nadal był dobrze napisany i uderzył mnie emocjonalnie. Jest to jednocześnie dobre zamknięcie historii tej postaci, bo w pierwszym tomie stanowiła pewne tło i mało kiedy o niej bohaterowie sobie przypominali w wirze akcji.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Mięta.
Recenzję poprzedniego tomu znajdziecie tutaj.
Komentarze
Prześlij komentarz