Recenzja książki „Więzy krwi”

„Najwyraźniej nigdy nie dojrzewamy na tyle, by przestać robić z siebie głupców”

Już od pierwszego zetknęcia się z książkami dotyczącymi uniwersum Gwiezdnych Wojen miałam przyjemność przekonać się, że powieści te są w wielu przypadkach nieoczekiwanie dobre. Tym razem za to dzięki An mogłam zetknąć się z nieco starszą historią, dotyczącą czasów i postaci, które zna każdy, kto obejrzał filmy. Mowa tu o „Więzach krwi”, czyli książki, którą kojarzy prawdopodobnie większość fanów Gwiezdnych Wojen, przynajmniej tych siedzących w temacie nieco bardziej. Jest to powieść napisana przez Claudię Gray, czyli autorkę odpowiadającą już za niejedną gwiezdnowojenną historię. Sama poznałam ją wcześniej dzięki „W ciemność”, czyli powieści YA z okresu Wielkiej Republiki, której czytanie zajęło mi naprawdę długo. I chociaż wiedziałam, że autorka pisze dobrze, to opory przy czytaniu właśnie „W ciemność” sprawiały, że odrobinę obawiałam się, ile zajmie mi lektura „Więzów krwi”.


Na szczęście były to obawy całkowicie zbędne. Jestem w stanie zrozumieć też, dlaczego zdaniem wielu ludzi „Więzy krwi” pozostają najlepszą kanoniczną książką w całym uniwersum.






TYTUŁ ORYGINAŁU: "Star Wars: Bloodline"

AUTOR: Claudia Gray

WYDAWNICTWO: Uroboros

LICZBA STRON: 480

ROK WYDANIA: 2017



„Kiedy rebelianci pokonali Imperium, Leia Organa uwierzyła, że to początek pokoju w galaktyce. Jako członek Senatu musi stać na straży demokracji i bacznie obserwować przekupnych polityków oraz ludzi, którzy w duchu nadal pozostali wierni Imperium. Tymczasem w galaktyce czai się nowe zagrożenie.” 




Historia skupia się na księżniczce Lei, znanej doskonale każdemu, kto chociaż odrobinę interesuje się Gwiezdnymi Wojnami. Nie jest to jednak już młodziutka, pełna woli walki dziewczyna z oryginalnej trylogii filmów, a zmęczona kobieta, na której wojna odcisnęła swoje widmo. Widzi ona problemy, z którymi mierzy się Senat, podzielony tak bardzo, że tylko moment dzieli go od upadku. Frakcje bardziej zajęte są kłótniami i wzajemnymi oskarżeniami niż pracą dla dobra galaktyki, a Leia nie ma już siły na walkę. 


Jest jednak jedyną osobą, która decyduje się zareagować na prośbę o pomoc przedstawiciela jednej jednej z planet, gdzie działała potężna grupa przestępcza. Wraz z nią w podróż wysłany zostaje młody Ransolm Casterfo, senator z przeciwnej partii. I chociaż początkowo ta dwójka absolutnie się nienawidzi, głównie przez zainteresowanie Ransolma Imperium, udaje im się znaleźć wspólny język, gdy coraz bardziej angażują się w sprawę, która okazuje się nie być tak prosta, jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Leia jednak ukrywa przed Senatem tajemnicę, która, jeśli wyjdzie na jaw, może zrujnować jej pozycję, a być może nawet i życie.


To, co absolutnie uwielbiam w tej książce, to cała strona polityczna. Chociaż Ransolm i Leia mają odmienne poglądy, łączy ich ten sam cel, a rozmowy między nimi są niezwykle angażujące. W dodatku potrafią rozmawiać ze sobą bez kłótni, a różnice w światopoglądzie nie przeszkadzają im zbudować opartej na wzajemnym szacunku przyjaźni. 


Leia to bohaterka, która jest przede wszystkim zmęczona tym, co dzieje się w rządzie. Przyzwyczajona do życia podczas wojny, czuje się najlepiej wtedy, gdy działa, a niebezpieczeństwo towarzyszy każdemu jej krokowi. I to właśnie absolutnie w niej uwielbiam. Claudia Gray napisała ją w sposób, w który bez problemu wierzę – niezwykle ludzki. Niesamowicie polubiłam zresztą Leię w jej wydaniu, tę doświadczoną życiem kobietę, która robi to, co musi.


Niezwykle polubiłam też Ransolma. Młody senator wydaje się na pozór jednym z kryjących się w partii centryków zwolenników upadłego Imperium, jednak prawda na jego temat okazuje się dość zaskakująca. To mężczyzna, który jest pełen zapału do działania na rzecz Galaktyki i wiary w lepszą przyszłość, a do tego naprawdę racjonalny. Jego poglądy również wydają się sensowne, choć nie do końca pokrywają się z tym, co sądzi Leia. Ransolm popełnia błędy, jednak to dlatego, że, tak samo, jak księżniczka, jest po prostu człowiekiem. Claudia Gray świetnie opisała jego emocje i absolutnie nie mogłam go nie polubić.


Z ważniejszych bohaterów przewijają się: Greer, młoda asystentka Lei i jej pilotka z pewną tajemnicą; Joph – pełen entuzjazmu, idealistyczny pilot myśliwca o naprawdę dobrym sercu; Carise – senatorka, która zdecydowanie dostała to, na co zasłużyła. Wszystkie te postacie, choć nie grały tak dużej roli, jak Leia oraz Ransolm, miały własne, dość dokładnie dopracowane charaktery i nie dało się nic do nich nie poczuć. Szczególnie polubiłam właśnie Jopha i Greer, którzy stanowili świetną drużynę i pozostawali naprawdę sympatycznymi ludźmi. Z kolei Carise, chociaż była teoretycznie typem osoby, które lubię w książkach, nie zyskała z mojej strony ani odrobiny sympatii. W książce, co na pewno ucieszy niektórych, pojawia się też na moment Han, który wypada doskonale. 


Claudia Gray doskonale odnajduje się w gierkach politycznych oraz intrygach, których rozwiązania trudno domyślić się niemal do końca. Jeszcze lepiej za to idzie jej granie na emocjach czytelników – nie tylko przez to, jaką gamę uczuć przeżywają bohaterowie, ale i klimat powieści. Z każdą stroną stawała się ona coraz bardziej niepokojąca i w pewnym momencie musiałam co jakiś czas przerywać lekturę z powodu napięcia w książce – zwyczajnie obawa o to, co stanie się na kolejnej stronie, była zbyt duża. I niby wiedziałam, jak cała historia się skończy, ale nie zmniejszało to tego napięcia, które wręcz wylewało się ze stron. Jednocześnie nie potrafiłam oderwać się od „Więzów krwi”, bo książka została napisana i przetłumaczona w naprawdę świetny sposób. 


To, na co muszę zwrócić uwagę, to doskonałe tempo powieści. Na początku jest ono dość wolne, a autorka poświęca czas na zbudowanie relacji między bohaterami, przeprowadzenie śledztwa, które choć fascynujące, nie jest niczym nowym w Gwiezdnych Wojnach, a także na zarysowanie sytuacji w Senacie. Potem akcja przyspiesza, problemy zaczynają się piętrzyć i nagle czytelnik zaczyna naprawdę niepokoić się o bohaterów książki. Claudia Gray doskonale wie, kiedy uderzyć i sprawić, że napięcie będzie towarzyszyć każdej czytanej literce. Zakończenie również jest mocne, choć z odrobiną nadziei. 


Tym, co zasługuje na szczególną uwagę, jest, jak już wspomniałam, naprawdę dobra strona techniczna książki. Tłumaczenie pani Anny Hikiert-Berezy znajduje się na bardzo wysokim poziomie, tak samo jak i poprawność tekstu (znalazłam w nim zaledwie jedną literówkę, a powieść nie należy do najcieńszych). 


Czy polecam „Więzy krwi”?? Oczywiście, że tak. Nie tylko fanom Gwiezdnych Wojen, choć oni pewnie najlepiej odnajdą się w książce. Wydaje mi się jednak, że każdy zdołałby ją w pewnym stopniu docenić, bo poza typowymi dla Star Wars elementami mamy tu naprawdę dobrą powieść detektywistyczną i polityczną, a przede wszystkim piękną, smutną historię o przyjaźni, stracie i tym, jak kruchy może być pokój, szczególnie gdy ludzie u władzy wolą się kłócić oraz robić sobie na złość, zamiast zjednoczyć się w pracy o dobro planet.


No, chyba że ktoś czyta pozycje gwiezdnowojenne dla dużej ilości akcji oraz machania mieczami świetlnymi. Wtedy mocno się zawiedzie. 


Dodam jeszcze w ramach refleksji, że książka ta, szczególnie ze względu na scenę polityczną, wywoływała we mnie pewne, nieco zgorzkniałe rozbawienie. Dlaczego? Chociaż całość dzieje się w wymyślonym świecie, w odległej galaktyce, nietrudno zauważyć, jak doskonale odnosi się do rzeczywistości. W naszych czasach politycy również wolą kłócić się między sobą, zamiast spróbować spokojnie porozmawiać i ustalić jakieś kompromisy. Dlatego uważam tę książkę za jeszcze bardziej genialną. A może realny świat za smutniejszy? Nie jestem pewna. 


W każdym razie, w ramach pozytywnego akcentu na sam koniec, jestem absolutnie zauroczona „Więzami krwi” i zastanawiam się, czy w ogóle oddawać je An (nie no, żart, odeślę jej, bo jeszcze na mnie Piksela naśle). Jeśli jeszcze nie znacie tej pozycji, a macie możliwość się z nią zapoznać, zróbcie to jak najszybciej. Naprawdę warto!


Inna książka autorki (recenzja An):


„The Fallen Star”



Komentarze

Popularne posty