Recenzja komiksu "Doktor Aphra. Niezwykła maszyna"

    Seria o przygodach doktor Aphry jest jednym z komiksów, po który sięgam w ciemno i raczej nigdy bardzo się nie rozczarowuję. Nic więc dziwnego, że dość szybko zabrałam się za Niezwykłą maszynę. Jak więc wypada komiks spod pióra Alyssy Wong?


    Opis od wydawcy:

    Aphra musi uciekać, by ratować życie, próbując zgubić wszystkich depczących jej po piętach łowców nagród. Ale wśród nich jest też rozgniewana była partnerka Aphry, Sana Starros, dla której ta sprawa ma wymiar osobisty! Aphra nie może przechytrzyć Dominy ani uciec Sanie... Jaki zatem wybór jej pozostaje? Może znalezienie tajemniczej maszyny sprzed wieków, która zachwiałaby równowagę sił w galaktycznej wojnie domowej? Rozpaczliwe poszukiwanie wiedzie Aphrę na Korelię... i tak się składa, że pod próg domu Sany. Ale nie tylko zdesperowana pani doktor upatrzyła sobie tę zdobycz! Teraz, gdy Klan Niepokonanych podąża ich tropem, Aphra i Sana znalazły się na kursie kolizyjnym z kolejnym groźnym łowcą...


    Wszystkich, którzy spodziewali się przygód bardziej archeologicznych jak w poprzednim tomie, muszę na wstępie rozczarować. Choć są tutaj odwołania do starszej technologii, to nie gra ona głównej roli i bardziej skupiamy się na pościgach niż archeologicznych poszukiwaniach wyjętych żywcem z Indiany Jonesa. Nie zmienia to jednak faktu, że wartka akcja nie pozwala nam się nudzić. Dodatkowo akcja rozdziela się na dwa tory  w jednym obserwujemy Aphrę, a w drugim Just Luckiego, znanego nam z poprzedniego tomu przygód pani archeolog.


    Wątek Luckiego miał bardzo ciekawy punkt wyjścia  sprzedaje mianowicie on swoje zabójcze usługi i tym samym częściowo duszę, żeby spłacić długi hazardowe młodszego brata na Canto Bight. Potem jednak wątek skręca w kierunku Szóstej Rodziny i robi się odrobinę chaotyczny i mniej interesujący. Mimo wszystko jestem ciekawa, czy i jak będzie kontynuowany w przyszłości.


    Przygody Aphry są zdecydowanie ciekawsze, chociaż pod koniec też widać, że akcja zaczyna pędzić na łeb, bo trzeba się zmieścić zeszytowo przed Wojną Łowców Nagród, która jest crossoverem między wszystkimi seriami komiksowymi wychodzącymi obecnie w USA i dziejących się w tym okresie Gwiezdnych Wojen. Przeszkadzał mi tylko w tym wątku Klan Niepokonanych, który zdawał się być jakby na doczepkę, żeby tylko ciągle wisiało nad nami zagrożenie. Nawet w roli tych złych niezbyt mnie porwali.


    Niezmiernie podobała mi się jednak relacja Sany i Aphry. Nie czytałam do końca poprzedniej serii komiksowej, gdzie opisana jest ich wspólna przeszłość, ale widać, że je do siebie coś ciągnie, mimo że ani trochę sobie nie ufają. Sentyment i słabość jednak pozostają. Z drugiej strony Aphra, jak to ona, znowu przede wszystkim chce Sanę tylko wykorzystać. Bardzo dobrze czytało mi się ich rozmowy i podobał mi się zawarty w nich humor typowy dla Aphry.



    Kolejnym plusem jest Domina Tagge. Po pierwsze jest ślicznie rysowana i to już starcza, żebym miała do niej słabość, ale oprócz tego bardzo dobrze pokazano jej inteligencję oraz to, jak zza kulis rozdaje karty w ekonomicznej sytuacji Imperium. Pierwsza scena z jej udziałem, kiedy rozporządza wszystkim ze swojego biura i lekką ręką skazuje na powolną śmierć ludzi, którzy jej podpadają, niezwykle przypadła mi do gustu.


    W serii pojawiają się też nawiązania do Wielkiej Republiki, co zawsze mnie cieszy. Tytułową niezwykłą maszyną jest bowiem silnik Nihilów, który pozwala na zupełnie inne korzystanie z nadprzestrzeni.


    Za rysunki w tym komiksie odpowiadają Ray-Anthony Height, Robert Gill oraz Minkyu Jung. Nie mam do nich większych uwag, kreska jest dynamiczna i idealnie nadaje się do takiego typu komiksu. Tylko czasem rysownikom zdarza się dość dziwne rysowanie twarzy. No i Aphra jak zwykle wygląda co chwilę inaczej, ale do tego czytelnicy tej i poprzedniej serii o niej są już raczej przyzwyczajeni. Dodatkowo na końcu komiksu zamieszczono zbiór alternatywnych okładek do poszczególnych numerów i kilka zdecydowanie przypadło mi do gustu.


    Podsumowując, Niezwykła maszyna to dość solidna kontynuacja przygód doktor Aphry. Względem poprzedniego tomu zaliczamy lekki spadek, ale nadal dobrze się przy tym komiksie bawiłam.


    Recenzja poprzedniego tomu przygód doktor Aphry:

Komentarze

Popularne posty