Recenzja książki „Dice”

AUTOR: Agata Suchocka

WYDAWNICTWO: Planeta Czytelnika

LICZBA STRON: 302

ROK WYDANIA: 2023

GATUNEK: science fiction 


„Niedaleka przyszłość.

Po konflikcie nuklearnym rządy nad światem przejmuje AI. Tworzy pozornie idylliczne metropolie, w których ludzie i androidy kilku generacji koegzystują w pokoju. Nie ma wojen, przestępczości, polityki, religii. Opium dla mas stanowi Regenium – specyfik pozwalający zachować młodość i witalność, o którym biedniejsi mogą tylko pomarzyć. Usiłują zarobić na niego, wykonując nikomu niepotrzebne prace.

Jednym z takich anonimowych robotników jest Roland Dice, który w gigantycznej korporacji dezaktywuje wadliwe roboty, znudzony przewidywalną i pustą wegetacją. Pewnego dnia, z nieznanych sobie przyczyn, Dice nagle awansuje. Staje się kimś bardzo ważnym zarówno dla ludzi, jak i myślących maszyn…”

~sugerowany wiek czytelnika: 18+


Czy kupujecie książki na różnych festiwalach i innych wydarzeniach? Sama robię to ostatnio dość często, bo to świetny sposób, by znaleźć naprawdę ciekawe, a zarazem niekoniecznie popularne historie.

Jedną z takich powieści jest „Dice”, które dorwałam w zeszłym roku w Łodzi. Dystopijne science fiction w nieco cyberpunkowych klimatach, ze sztuczną inteligencją grającą pierwsze skrzypce, czyli coś, co brzmi naprawdę dobrze. W dodatku okładka jest naprawdę ładna i klimatyczna, tak samo jak kilka ilustracji w środku. Jedyna wada? Szata graficzna w pewien sposób sugeruje powieść, po którą sięgać mogą nie tylko dorośli, ale i nastolatkowie. A to jedna z tych książek, których nie dałabym komuś mającemu mniej niż osiemnaście czy przynajmniej szesnaście lat. Chociaż bardziej skłaniam się ku tym osiemnastu.

To jedna z tych książek, które czyta się dość szybko, ale mimo tego dotarcie do końca zajęło mi sporo czasu – głównie dlatego, że gdy przerywałam, trochę zajmowało zabranie mi się do dalszej lektury. Mimo to styl autorki jest naprawdę przystępny i dobrze pasuje do przedstawionego świata – brudnego, zagadkowego, w którym każdy dba przede wszystkim o siebie. Doskonale do tego pasuje też sam główny bohater, w gruncie rzeczy całkowicie zwyczajny człowiek dbający przede wszystkim o siebie, z jednej strony gardzący światem dookoła, z drugiej zaś kuszony przez wizję luksusu. Jest postacią szarą moralnie, z charakteru dość trudną do polubienia, a mimo to w pewien sposób kibicowałam mu i ciekawiło mnie zarówno to, jaką decyzję ostatecznie podejmie, jak i tajemnica zbudowana wokół niego. Zresztą praktycznie wszyscy bohaterowie to osoby pełne wad, nawet jeśli mają również i zalety. Sprawia to, że wydają się bardziej ludzcy i pasujący do całego świata. Jedyne, co mi przeszkadzało, to to, że zasadniczo niekoniecznie czymkolwiek się ostatecznie wyróżniali. W tle przewijał się też wątek buntowników, którego tak naprawdę równie dobrze mogłoby nie być, bo niby pomagał napędzać fabułę, ale niekoniecznie go odczuwałam. Trochę szkoda, że autorka nie poświęciła mu nieco więcej czasu i w pewnym momencie nie pozwoliła czytelnikowni trochę bardziej zagłębić się w ten temat, bo miało to potencjał.  To, do czego muszę się też trochę przyczepić, to dość powierzchownie momentami zarysowany świat przedstawiony. Mi to nie przeszkadzało jakoś bardzo, bo znam zarówno kliamty science fiction, jak i cyberpunk, ale dla kogoś, kto nie miał z nimi zbyt dużej styczności, może być to trochę dezorientujące.

 Spodobał mi się wątek cyborgów i odrobina filozoficznych i religijnych rozważań oraz nawiązań. Szkoda, że cyborgi nie były ukazane nieco głębiej i niekoniecznie poczułam to, jak bezwzględni są główni złoczyńcy, ale wyszło to i tak nieźle. Myślę po prostu, że powieści przydałoby się kilkanaście dodatkowych stron. Fabuła nie jest szczególnie skomplikowana, ale momentami mimo to ciekawa, z dwoma naprawdę dobrymi zwrotami akcji pod koniec. Na plus można też ocenić sposób, w jaki opisane zostało życie ludzi poza miastem, w świecie, w którym z kolei technologia przestała istnieć, przywodzącym na myśl klasyczne postapo. Co prawda, nie było to nic odkrywczego, ale czasem lepiej sięgnąć po odgrzanego kotleta, który działa, niż za bardzo kombinować.

To, co niekoniecznie mnie przekonało, to to, jak często narrator, niezależnie od tego, czy oglądaliśmy wydarzenia z perspektywy Dice’a, Amandy, Idealissimy czy kogoś jeszcze innego, nawiązywał do cielesności, do tego zawsze w sposób pozbawiony głębszych emocji, bardzo przedmiotowy. Myślę, że gdybym od początku wiedziała, że takie treści się znajdą w środku, mogłabym się inaczej nastawić do czytania i nie przeszkadzałoby mi to aż tak. Nie mówię też, że to źle, że tak często bohaterowie nawiązują czy sprowadzają sprawy do jednego, bo teoretycznie dość dobrze pasuje to do całego świata. Ludzie tam przede wszystkim skupiają się na prostych, fizycznych przyjemnościach, więc rozumiem, dlaczego takie fragmenty się tam pojawiły. Po prostu momentami ilość aluzji mnie zwyczajnie przytłaczała, a momentami czułam się nimi zażenowana.

Mimo tego całą książkę oceniam dość pozytywnie. Może i nie jest to powieść, która na długo zapadnie mi w pamięć, ale czytało się ją całkiem przyjemnie.





Komentarze

Popularne posty