Recenzja książki ,,Błogosławieństwo Niebios"

 AUTOR: Mo Xiang Tong Xiu

WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Czarna Owca

LICZBA STRON: 286

ROK WYDANIA: 2025

GATUNEK: fantasy, romans

 




,,Książę Xianle, Xie Lian, wniebowstąpił dwa razy. Dwukrotnie też został z Niebios wyrzucony. Kiedy więc po ośmiuset latach włóczęgi po świecie śmiertelnych pojawia się wśród bogów po raz trzeci, nie obywa się bez chaosu, hałasu i zniszczeń.

Zniechęcony tym, jak traktują go inni w Niebiosach, Xie Lian zstępuje na ziemię. W noc Święta Duchów podróżuje na jednym wozie z tajemniczym Sanlangiem. Kim Sanlang jest naprawdę i jakie ma zamiary?

Z każdą odpowiedzią mnożą się pytania. Po każdej rozwikłanej zagadce pojawiają się kolejne. Ludzie i bogowie noszą maski. A to dopiero początek.

 'Błogosławieństwo Niebios' Mo Xiang Tong Xiu to powieść o tajemnicach, prawdzie, a przede wszystkim o miłości... nie tylko tej romantycznej."

„Błogosławieństwo Niebios” to moje pierwsze zetknięcie z chińską literaturą, która dotychczas jakoś mnie nie interesowała. Z tego też powodu w ogóle nie planowałam zakupu tej powieści, mimo że dość sporo widziałam jej na bookstagramie za sprawą Technikolore (jak dla mnie jedne z najlepiej przeprowadzonych działań patronackich) a jednak, skoro leżała w Empiku na widoku, a ja i tak odbierałam kilka zamówień, to uznałam, że zaryzykuję kupno. Ba, nawet skusiłam się na wydanie specjalne! Bo miało naklejki. Kocham naklejki. O samym wydaniu i oprawie graficznej opowiem w oddzielnym poście, bo zajęłoby mi to pół recenzji – tutaj powiem tylko krótko, że to naprawdę solidnie i bardzo ładnie wydana powieść.


Wiecie, jaka jest główna wada tej książki? Za szybko mi się skończyła. Jestem tym aż zaskoczona, bo ostatnio czytanie idzie mi bardzo słabo i jeśli już, to czytuję artykuły naukowe z powodu studiów. A jednak tę powieść po prostu pochłonęłam, mimo jej specyfiki… a może właśnie dzięki niej.


Cóż, nie jest to powieść specjalnie długa, ma mniej niż trzysta stron, a w środku znalazłam jeszcze rozpiskę najważniejszych bohaterów oraz wymowę miejsc i części imion (i dzięki bogom, bo o ile zazwyczaj nie jest to moim zdaniem potrzebne, o tyle tutaj imiona na tyle mi się myliły, że na początku przydawało mi się przypomnienie, kto jest kim). Ta niewielka długość nie oznacza jednak, że wydarzenia w powieści pędzą – nie, po prostu tych wydarzeń jest stosunkowo niewiele, a wszystko dzieje się na dość krótkiej przestrzeni czasu, z drobnym przeskokiem, żeby uniknąć nudnych dłużyzn. To ciekawa odmiana od większości czytanych przeze mnie książek fantasy, w których jest pełno akcji, a fabuła potrafi obejmować całe miesiące. Nie jest to ani lepsze, ani gorsze, po prostu dobrze sprawdziło się, biorąc pod uwagę, że to dość lekka i przyjemna powieść.


Fabuła nie jest też specjalnie skomplikowana. Nasz główny bohater, książę Xie Lian, po raz kolejny wniebowstępuje, co wywołuje w Niebiosach wiele emocji (nic dziwnego, skoro wyleciał stamtąd dwa razy). Jednak żywot niezbyt pamiętanego, a do tego spłukanego bóstwa nie jest prosty, dlatego Xie Lian bierze sprawy w swoje ręce. W tym wszystkim pomagają mu Nan Feng oraz Fu Yao, dwaj bogowie służący byłym przyjaciołom Xie Liana. Do tej ciekawej grupy dołącza także Sanlang, młodzieniec będący skarbnicą wiedzy, którego przeszłość owiewa tajemnica. A do tego pojawia się tajemniczy, potężny demon, którego intencji tak naprawdę nikt nie zna. Tak naprawdę mimo wszystko niewiele w tej zaskoczeń czy tajemnic, ale nie jest to wada, wręcz przeciwnie. Przyjemnie było podążać za bohaterami, szczególnie gdy większość zagadek rozwiązywała się podczas wypełniania kolejnych zadań… ale nie wszystkie! Podobało mi się też to, że bohaterowie nie byli kompletnymi kretynami i nie potrzebowali potykać się o wskazówkę, by zrozumieć coś oczywistego. Z drugiej strony nie byli też wszechwiedzący, momentami się mylili albo brakowało im informacji, by wyciągnąć właściwe wnioski od razu. Sama fabuła to tak naprawdę przede wszystkim dwie przygody bohaterów oraz nieco wydarzeń pomiędzy nimi, co dobrze się tu sprawdziło.


A sami bohaterowie? Cóż, najbardziej wadzić może fakt, że ci drugoplanowi nie mają szczególnie mocno zarysowanych charakterów. Nie zmienia to jednak faktu, że mają kilka cech, po których można ich zapamiętać i rozróżnić, a nawet znaleźć kogoś, z kim będzie się sympatyzować. Myślę, że lekkim  problemem były dla mnie po prostu chińskie imiona, które mi się mieszały, przez co trudniej było mi zapamiętać, kto jest kim. Na szczęście szybko to minęło. Za to głównego bohatera, Xie Liana, nie dało się nie polubić, ten chłopak jest po prostu tak miły i pomocny, a przy tym odważny i sprytny, że czytanie o nim było przyjemnością. Bardzo doceniam zresztą fakt, że tym, co go cechowało przede wszystkim, była uprzejmość i dobroduszność, chęć pomocy tak naprawdę każdemu. Ten facet nie ma jednej złej kości w swoim ciele. A przy tym wszystkim nie jest jakimś ideałem, jakimś aniołem bez skazy. To ciekawa odmiana od zwyczajowych bohaterów fantasy i ogólnie wielu książek, postaci mocno szarych moralnie.


Historia jest napisana momentami w sposób trochę baśniowy, z opisami niektórych wydarzeń czy bohaterów skonstruowanymi w taki sposób, jakby snuto opowieść przy ognisku. To bardzo dobrze działa w miejscach, w których pojawiają się opisy wydarzeń i mamy ekspozycję – pasuje do klimatu powieści, a także pozwala szybko zapoznać się z wydarzeniami i koncepcjami, których nie znamy, tak samo jak czasem bohaterowie. Sam język jest jednak lekki i momentami dość współczesny. Jak dla mnie tłumaczenie jest po prostu świetne. Nie zabrakło też kilku naprawdę zabawnych momentów, szczególnie w drugiej połowie książki. Przez pierwszą stronę czy dwie dość trudno było mi się wgryźć w styl w tej historii i zastanawiałam się, czy nie będę się męczyć z lekturą. Jednak potem, kiedy już się przyzwyczaiłam, przez kolejne strony dosłownie płynęłam. I to na tyle, że zasadniczo to zarwałam nockę przed wyjazdem, żeby tylko dokończyć.


Może i nie mamy tu do czynienia z wybitnym dziełem, ale jest to naprawdę dobra i przyjemna książka, która daje sporo rozrywki. Jasne, nie ma tu zbyt wielu opisów emocji czy w sumie czegokolwiek, ale myślę, że to po prostu taka specyfika tej historii, niekoniecznie wada. Do tego czuć tu pewne zarysy tego, że może ona się rozbudować w naprawdę intrygujący sposób. Po prostu na ten moment doskonale spełniła swoją funkcję i bawiłam się przy niej na tyle dobrze, że na pewno kupię kolejny tom.

Komentarze

Popularne posty