Recenzja książki "Grom. Wojna runów" autorstwa M. Mortki
"Grom. Wojna runów" to kolejna książka Marcina Mortki osadzona w czasach II wojny światowej oraz z pogranicza historii i fantastyki. Poprzednia zdecydowanie mnie kupiła, więc tutaj nie zastanawiałam się długo nad zakupem. Szczególnie, że to w końcu Mortka.
W "Wojnie runów" fantastyka bardzo mocno splata się z historią. Na tle prawdziwych wydarzeń dostajemy walkę przedwiecznych sił. Obok strzałów z karabinu można zobaczyć broń z czasów wikingów, a jednocześnie wszystko jest dobrane w takich proporcjach, że nie miałam wrażenia, że coś jest nie na miejscu lub wygląda tak absurdalnie, że mi zgrzyta.
W to wszystko zamieszana jest jeszcze mitologia nordycka, którą znam dość słabo, ale wystarczająco, żeby jednego zwrotu akcji się domyślić. Jako że mamy do czynienia z runami i akcją częściowo w Skandynawii, to zdecydowanie to pasowało do całości.
Stylowo mamy do czynienia ze "standardowym" Mortką. Czyta się to szybko, przyjemnie, subtelny humor bawi, ale jednocześnie całość jest dość mroczna i w głowie została mi co najmniej jedna dość brutalna jak na autora scena z krukiem.
Wszystkie postacie, nawet te drugoplanowe, wypadły aż nad wyraz realnie. Najbardziej byłam ciekawa, jak skończą się losy Madelaine Eklund i Colina Gubbinsa, ale nasz główny bohater z umiejętnością wyczuwania śmierci też był ciekawą postacią. Z fascynacją śledziło się też rozwój obsesji Harringtona. Chciałabym wyróżnić też hrabiego Załuskiego. Żałowałam, że jego historia potoczyła się w taki, a nie inny sposób.
W zakończeniu ładnie splotły się wszystkie wątki w satysfakcjonujący finał pełen akcji. Nie miałam jednak wrażenia, że wszystko dzieje się za szybko, a właśnie w odpowiednim tempie, dostawaliśmy wszystkie rozstrzygnięcia po kolei i każda postać doczekała się swojego zamknięcia.
Drobny szczegół, ale zawsze mnie cieszy notka historyczna, nawet jeśli krótka. Lubię bezpośrednio od razu się dowiedzieć, które wydarzenia były prawdziwe, a które fikcyjne, szczególnie jak nie do końca orientuję się w danym fragmencie historii. Dodatkowo widać po bibliografii, że autor naprawdę przysiadł i wiedział, o czym pisze.
No i kot. Zdecydowanie cieszył mnie kot.
Podsumowując, moim zdaniem "Grom. Wojna runów" to jedna z najlepszych książek Mortki ostatnimi czasy. Może dlatego, że wyróżnia się z całej fantastycznej twórczości autora głębokim oparciem o historię. Ja polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz