Recenzja książki „Horyzont”

 AUTOR: Jakub Małecki

WYDAWNICTWO: SQN

LICZBA STRON: 336

ROK WYDANIA: 2019

GATUNEK: literatura piękna


Czasami prawda rozciąga się daleko za horyzont



Jałowe lata bez wschodów i zachodów słońca. Wspomnienia jak burza piaskowa, jak skrzypienie desek w starym domu. Smugi przeszłości płytko pod skórą. Gry komputerowe i bułgarski rap.

Maniek i Zuza mieszkają po sąsiedzku na warszawskim Mokotowie. On, były saper, próbuje spisać wspomnienia z misji w Afganistanie, mając nadzieję wreszcie stamtąd wrócić. Ona, dziecko pokolenia Y, uczy się żyć na własny rachunek i mimowolnie zatraca się w rodzinnej tajemnicy. Choć z pozoru nic ich nie łączy, ciążą ku sobie, niezdolni i niechętni do pielęgnowania więzi z otoczeniem.”

~Sugerowany wiek czytelnika : 16+, książka z racji tematyki zawiera dość wyraźne sceny śmierci, traumy, wspomina o próbie samobójczej~





Odnoszę wrażenie, że An, która pożyczyła mi tę książkę, uznała za swój obowiązek przekonać mnie do powieści pisanych przez Małeckiego, nawet jeśli co do pierwszej przeczytanej miałam mieszane uczucia. Czy jej się udało? Myślę, że tym razem tak.

Możliwe, że po prostu tematyka bardziej do mnie przemówiła, ale wciągnęłam się już od pierwszych stron. We wszystkim pomagają też stosunkowo krótkie rozdziały i pozornie prosty styl autora, które sprawiają, że powieść się po prostu pochłania.

Zresztą w tym stylu jest coś takiego, że on po prostu pasuje. Jest prosty, ale nie toporny, a raczej dosadny i jednocześnie, jakby paradoksalnie niemal poetycki w tej prostocie, która doskonale pasuje do całej książki, a przede wszystkim do bohaterów.

Maniek i Zuza, których na pierwszy rzut oka zdaje się nic nie łączyć, a jednak znajdujący w sobie wzajemnie swoiste wsparcie i zrozumienie. Postacie jak dla mnie napisane świetnie, szczególnie on. Po prostu czułam podczas czytania jego emocje, rozumiałam, skąd się wzięły i byłam w stanie w nie uwierzyć. 

Maniek jest byłym żołnierzem, który był w Afganistanie. W książce poznajemy go, gdy próbuje jakoś żyć w „normalnym” świecie po tym wszystkim, z czym zetknął się tam, w miejscu, w którym przemoc jest tak samo wszechobecna, jak piasek. I jego wspomnienia, przemyślenia, strach, żal i trauma są przedstawione tak, że nie sposób w nie nie uwierzyć, a nawet ich trochę nie poczuć samemu. Myślę, że ta powieść dobrze pokazuje, z jakimi dylematami, z jak trudnymi decyzjami musi czasem mierzyć się człowiek. 

Przy tym, z czym mierzy się Maniek, problemy Zuzy wydają się pozornie błahe, znacznie mniej przejmujące. Ale to tylko pozwala sobie uświadamiać coś, co niby jest oczywiste, ale dla wielu jednak niekoniecznie – nie powinno się porównywać problemów różnych osób. Każde z bohaterów przeżyło co innego, jest na innym etapie życia i ma odmienne doświadczenia. I chociaż w porównaniu z traumą Mańka problemy i tajemnice w życiu Zuzy wydają się bez większego znaczenia, to gdy patrzy się na ten wątek sam, bez tego porównywania, wcale nie wygląda na tak nieistotny. Zresztą myślę, że gdybym była na jej miejscu, też chciałabym odkryć prawdę i w pewien sposób by mi to wszystko ciążyło.

Styl autora, jak już wspominałam, wydaje się dość prosty. Prostota ta doskonale sprawdza się w tej powieści, sprawia, że opisy wydarzeń zyskują na realizmie, a klimat we wspomnieniach Mańka staje się wręcz namacalny. Poza tym sposób pisania doskonale odzwierciedla stany emocjonalne bohaterów, to, z czym się mierzą, a każdej scenie dodaje odpowiedniej atmosfery.

Tak, jak przy „Święcie ognia” wspominałam, że brakuje mi tego „czegoś”, tak tu ewidentnie wszystko jest i czytanie tej książki było dla mnie bardzo pozytywnym doświadczeniem.

Komentarze

Popularne posty