Recenzja książki ,,Z popiołów"
,,Zdrada. Tylko to teraz już odczuwał. Nie zdrada ze strony Montiego czy nawet Yamy. To przemoc go okłamała. Obiecywała mu siłę, ale ostatecznie nie uratowała go, a tylko pogrążyła"
TYTUŁ ORYGINAŁU: "Star Wars: Resistance Reborn"
AUTOR: Rebecca Roanhorse
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Olesiejuk
LICZBA STRON: 365
ROK WYDANIA: 2024
GATUNEK: science fiction
Tak, jak filmowe sequele wypadają… cóż, ten ostatni to muł, wodorosty i zmarnowany potencjał, tak pod względem książek i komiksów kolejny raz nie mam, po prostu nie mam się do czego przyczepić. Dzisiaj skończyłam czytać „Z popiołów” i myślę, że ta powieść jest naprawdę dobra. Nawet świetna.
Jeżeli coś miałabym uznać za wadę, chociaż dla mnie jest to akurat zaleta, to książka kontynuuje wydarzenia z serii komiksowej „Poe Dameron”, a do tego znajdują się w niej odwołania do „Więzów krwi”. I niestety zarówno książkę, jak i komiksy dość trudno obecnie zdobyć (o ile jeszcze te drugie da się niedrogo upolować używane – sprawdzałam i sama mam je z tego źródła od niedawna), o tyle z powieścią jest już spory problem i chyba pozostaje mieć tylko nadzieję, że wydawnictwo Olesiejuk da nam dodruk… albo zapłacić od siedemdziesięciu do ponad trzystu złotych. Jak widać więc, „Z popiołów” jest kierowane bardziej do fanów mających za sobą nie tylko filmy. Nie oznacza to, że ci się nie odnajdą w historii, ale może być im trudniej zrozumieć niektóre odwołania czy to, co na początku dzieje się w fabule.
Co za to można powiedzieć o samej treści? Przede wszystkim to, że czyta się bardzo szybko. Dwie trzecie książki pochłonęłam w jeden dzień, a myślę, że jeśli ktoś ma czas, to poradzi sobie bez problemu również i z całością. Styl autorki jest przyjemny, stosunkowo prosty, ale nie toporny, jak dla mnie bardzo dobry. Sceny akcji zostały świetnie opisane, ale również nie brakuje spokojniejszych momentów. A tłumaczenie, za które odpowiada Marta Duda-Gryc, wyszło świetnie.
Najmocniejszą stronę tej książki stanowią bohaterowie. Są różnorodni, a ci, którzy pojawiali się już wcześniej, nie zmienili nagle charakterów. Szczególnie uwagę zwracają Winshur, Leia i Poe, u których najbardziej kupiły mnie sceny przemyśleń (chociaż ten pierwszy pan absolutnie nie zdobył mojej sympatii jako postać, to bardzo doceniam jego kreację). Pozostali bohaterowie jednak niewiele im ustępują, nawet jeśli przez większość czasu przewijają się jedynie w drugim planie i pierwsze skrzypce grają jedynie przez moment, o ile w ogóle. Tak naprawdę na sam temat tego mogłabym napisać wypracowanie, ale nie o to chodzi w recenzji, prawda?
Sama fabuła też oczywiście nie jest zła, wręcz przeciwnie. Dzieje się sporo, ale nic dziwnego, skoro jest środek, cóż, tak naprawdę to wojny. Nadal jednak bez problemu można się odnaleźć w wydarzeniach. Dodatkowo sposób, w jaki przeplatają się perspektywy poszczególnych bohaterów, wypada naprawdę dobrze i nie pozwala się nudzić, a jednocześnie nie irytuje.
Bardzo polecam tę książkę fanom Gwiezdnych Wojen. Szczególnie tym mającym za sobą inne książki i komiksy. I nawet tym, którzy niekoniecznie lubią filmowe sequele.
Komentarze
Prześlij komentarz