Recenzja książki: „Pola dawno zapomnianych bitew: Bukowski. Do ostatniej kropli krwi”

TYTUŁ: „Pola dawno zapomnianych bitew: Bukowski. Do ostatniej kropli krwi”

AUTOR: Robert J. Szmidt 

WYDAWNICTWO: Rebis

ROK WYDANIA: 2023

GATUNEK: science fiction

„Do ostatniej kropli krwi to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń, które czytelnik poznał na kartach Uderzenia wyprzedzającego. Plany separatystów legły w gruzach, gdy chirurgiczne uderzenie w Instytut skończyło się kataklizmem na skalę planety, diametralnie zmieniając sytuację ruchu oporu. Ludzkości grozi wojna domowa na nieznaną wcześniej skalę, a Kapitan Bukowski staje przed nowym wyzwaniem: musi odkryć, czy zagłada Delty Centuriona była wynikiem ludzkiego błędu, czy skalkulowanym na zimno zamachem, a jeśli tak, to kto za nim stał?

Czy w szeregach bojowników o wolność kryją się wpływowi agenci wroga? A może ruch oporu nie jest wcale takim monolitem, jakim z pozoru się zdaje? Odpowiedzi na te, i wiele innych fundamentalnych pytań, musza zostać znalezione zanim obie strony konfliktu nie przekroczą granicy, zza której nie będzie już powrotu.”

~ sugerowany wiek czytelnika: 16+ ~




Dzisiaj recenzja dość nietypowa, bo, po pierwsze, skupię się na science fiction, które nie należy do uniwersum Gwiezdnych Wojen. Mało tego, polskim science fiction. A do tego science fiction, które, jak ostatni geniusz, przeczytałam od trzeciego tomu serii prequelowej (przynajmniej tak mówi Wikipedia). I tak, brzmi to głupio, ale miałam swoje powody – zwyczajnie musiałam przeczytać książkę przed piętnastym, a miałam na liście jeszcze inny tytuł, więc nie zdążyłabym nadrobić nawet wszystkich prequeli na czas. Poza tym nie jest to pierwszy raz, gdy czytam cykl od środkowego tomu, a wychodzę z założenia, że dobry autor potrafi pisać tak, by czytelnik odnalazł się nawet podczas czytania od środka. Czy brakowało mi kilku kluczowych wydarzeń? Jasne. Czy wpłynęło to na odbiór książki? Nie sądzę. Za to obiecuję solennie, że zapoznam się z poprzednimi tomami i ogólnie z całą serią. Bo na ten moment naprawdę warto. 

Jako że jest to środkowa część, daruję sobie część recenzji dotyczącą fabuły, by nie dać wam niepotrzebnych spoilerów. Mogę jedynie powiedzieć, że, chociaż zdaje się wybudowana na motywach znanych i popularnych, wypada naprawdę dobrze i potrafi zaskoczyć. Autor zdecydowanie wie, co robi, protagonistom nie wszystko przychodzi łatwo, antagoniści są równie sprytni i potrafią pokrzyżować ich plany. Nikt nie zostaje jakoś szczególnie oszczędzony – powiedziałabym, że krew się leje, ale w tym przypadku bardziej odpowiednim byłoby powiedzenie, że wybuchów nie brakuje. 

To, co mnie ucieszyło, to to, jak dobrze zbudowany został świat w książce. Mamy tu do czynienia z naszym kosmosem, a nawet wspomina się Ziemię – i może brzmi to nieco banalnie, ale wbrew pozorom jest dość trudne, bo w wielu przypadkach trzeba połapać się w zasadach astrofizyki. I tutaj, przynajmniej jak na moje oko laika trochę interesującego się tematem, autor całkowicie podołał wyzwaniu. Kilka razy nawet uśmiechnęłam się, widząc, jak prawa fizyczne wpływają na fabułę. 

Bohaterów było sporo i w pierwszym momencie nie wszystkie imiona czy nazwiska byłam w stanie dobrze zapamiętać – zresztą większości postaci nadal nie mogłabym wymienić po imionach – ale mimo to w trakcie książki bez większego problemu połapałam się, kto jest kim i z kim jest związany. Podobało mi się też to, że protagoniści, jak wspomniałam wyżej, nie mieli taryfy ulgowej, z kolei antagoniści nie należeli do idiotów. Większość postaci w przynajmniej pewnym stopniu była szara moralnie, co sprawiało, że szybko polubiłam część osób, mogąc bez większego problemu zrozumieć ich rozterki czy zachowania. 

Styl autora jest świetny, przez tekst się po prostu płynęło i z bólem przerywałam czytanie. Nie spodziewałam się, że książkę przeczytam tak szybko, a jednak, zajęło mi to mniej niż trzy dni, a przy moim obecnym tempie to zaskakujące. Opisy sprawiały, że wszystko bez problemu mogłam sobie wyobrazić, a emocje bohaterów zostały oddane na naprawdę wysokim poziomie – a nie były one proste do ukazania. Jedynie ostatnie zdania po śmierci jednej z postaci wydawały mi się odrobinę zbyt pompatyczne, ale po chwili namysłu doszłam do wniosku, że w sumie jednak to kupuję.

W książce nie natknęłam się zbytnio na literówki, a jedyne, na co mogę ponarzekać, to długość rozdziałów – a to tylko dlatego, że nie lubię przerywać w połowie, a niestety, czytanie w środku wykładu, bo zostało sześć stron, to niezbyt dobry pomysł.

No ludzie, cóż ja mogę rzec – na pewno nie róbcie tak jak ja i nie czytajcie od tej części. Zacznijcie od początku, bo z tego, co widzę, to naprawdę warto. Sama planuję wrócić w przyszłości do książek autora i przeczytać je jak człowiek, od pierwszego tomu. I wam też to polecam, bo ta jedna powieść, którą przeczytałam, była naprawdę świetna. 

Komentarze

Popularne posty