Recenzja książki „Dooku: Stracony dla Jedi” autorstwa C. Scotta

    Recenzja An

    Na wstępie zaznaczę, że dziś mamy do czynienia z nie do końca typową książką i nie było to moje pierwsze z nią spotkanie. "Dooku. Stracony dla Jedi" autorstwa Cavana Scotta ukazał się pierwotnie w USA jako słuchowisko. I z tą formą właśnie miałam najpierw do czynienia. Czym jest więc "Stracony dla Jedi"? Scenariuszem do tego słuchowiska. Wyobraźcie sobie dramat pisany na role i już macie praktycznie to, co dostajemy. Zaintrygowani?


    Opis od wydawcy:

    Darth Tyranus, hrabia Serenno. Przywódca separatystów. Rozświetlające ciemność czerwone ostrze. Ale kim był, nim został lordem Sithów?

    Gdy Dooku zaczyna szkolić nową uczennicę, na światło dzienne powoli wychodzi ukryta prawda o jego przeszłości.

    Urodzony w zamożnej rodzinie, początkowo mieszka za kamiennymi murami rodowej posiadłości, z której widać Cmentarny Księżyc, gdzie spoczywają kości jego przodków. Ale wkrótce inni poznają się na zdolnościach chłopca i legendarny mistrz Jedi Yoda zabiera go z domu, by wyszkolić go w ścieżkach Mocy.

    Dooku doskonali umiejętności i pnie się w górę w hierarchii zakonu. Zaprzyjaźnia się z innym Jedi, Sifo-Dyasem, bierze na padawana dobrze rokującego Qui-Gona Jinna – i próbuje zapomnieć o swojej rodzinie.

    Jednak nie potrafi się oprzeć osobliwej fascynacji mistrzynią Jedi Lene Kostaną i misją, którą ta wykonuje dla zakonu, polegającą na odnajdowaniu i badaniu pradawnych artefaktów Sithów w ramach przygotowań do nieuchronnego powrotu najzagorzalszych wrogów, z jakimi Jedi przyszło się kiedykolwiek zmierzyć. Zawieszony pomiędzy światem zakonu, prastarymi obowiązkami utraconego domu oraz kuszącą mocą artefaktów, Dooku walczy ze sobą, by podążać drogą światła – choć ciemność zaczyna już go powoli pochłaniać.


    Przez specyficzną formę książka pisana też jest specyficznie. Przez to, że nie mamy typowego narratora, tę rolę przejmują w większości dwie główne postacie Asajj i Dooku. Ta pierwsza zagłębia się w wysyłane przez Dooku holowiadomości do siostry, przez co obserwujemy Dooku od młodzika aż do opuszczenia zakonu Jedi.

    Przez tę formę i de facto małą ilość tekstu na stronę, książkę pochłania się bardzo szybko. Wbrew tematyce, w przemycono też sporo humoru. Sama główna historia w teraźniejszości jest dość prosta, ale retrospekcję zdecydowanie nadrabiają.

    

    Mimo prostej historii, dowiadujemy się nie tylko nowych informacji o Dooku, a tak naprawdę poznajemy pełną historię Asajj, która do tej pory przedstawiona była w może 30-sekundowym flashbacku w serialu "Wojny klonów". Dzięki temu jej postać nabiera na pewno głębi i nie jest już tylko prostą zabójczynią.

    No dobrze, ale przyjrzyjmy się przedstawieniu głównego bohatera. W historii Dooku najważniejszą rolę grają jego relacje z rodziną, Sifo-Dyasem i jego mistrzynią oraz dostrzeganie błędów zakonu Jedi. Do pierwszego i ostatniego nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystkie wątki logicznie z siebie wynikały i spinały się w całość. Problem mam natomiast z relacją z Sifo. W pewnym momencie dostajemy dość duży przeskok czasowy - Dooku z padawana staje się mistrzem, ba wyszkolił nawet już jednego ucznia. I unika swojego dawnego przyjaciela. Ich relacja zalicza tak duży przeskok, jakby brakowało tu znacznego fragmentu historii.

    Przez kolejny przeskok jest też problem z przejściem Dooku na ciemną stronę, którego nam nie pokazano. Nie dostajemy wcale jego relacji z Palpatinem, nie śledzimy kolejnych kroków ku ciemności, bo luki czasowe są zbyt duże, żeby to umożliwiać. Widzimy Dooku w momencie opuszczenia zakonu, a następnie w teraźniejszości już w trakcie przyjęcia Asajj na swoją uczennicę. 

    Te przeskoki czasowe są jednak tak naprawdę jedynymi poważnymi wadami, które zauważyłam. 



    Książka na pewno też podejdzie miłośnikom Jedi. Dostajemy tutaj pierwszy kanoniczy głębszy wgląd w zwyczaje zakonu, od turnieju młodzików i wybierania padawana zaczynając. Jako że sama przepadam za "kulturą Jedi", to właściwie po raz pierwszy sięgnęłam po słuchowisko właśnie dlatego.


    Przy pierwszym podejściu byliśmy jeszcze przed Wielką Republiką. Pamiętałam, że pojawiały się do niej nawiązania, ale dopiero teraz praktycznie po dwóch fazach, mogłam docenić ich skalę. A naprawdę jest ogromna. Niezwykle bawiło mnie wyciąganie tych wszystkich fragmentów i podziwiam, jak umiejętnie udało się je wpleść.


    Za tłumaczenie książki odpowiada Krzysztof Kietzman i nie mam do niego większych uwag. Momentami niektóre dialogi brzmiały sztywnie, ale to wszystko. Widziałam też głosy krytykujące polski tytuł, ale osobiście jestem nim zachwycona. Sprawdza się idealnie na kilku płaszczyznach.


    Czy książkę polecam? Zdecydowanie. Szczególnie fanom Dooku i zakonu Jedi. Musicie się tylko przygotować na odrobinę odmienną formę. Mam nadzieję, że "książka się sprzeda" i doczekamy się na polskim rynku też pozostałych scenariuszy do słuchowisk z gwiezdnych wojen. Ja na pewno na to liczę i czekam!


    A na koniec mała reklama. Ekipa IU wraz z zaprzyjaźnionymi fanami zabrała się za nagranie fragmentów słuchowiska. Możecie ich posłuchać na naszym kanale na YT: słuchowisko. Z tego miejsca chciałabym jeszcze raz wszystkim podziękować za zaangażowanie w projekt. Do tego stopnia przy produkcji wryły mi się w głowę poszczególne głosy postaci, że potem przy czytaniu scenariusza nadal czytałam poszczególne kwestie właśnie nimi.


    Recenzja Sigmy


„They all used you. (...) They define you, because you let them. Because you refuse to be free”


Spośród Sithów hrabia Dooku chyba zawsze był moim ulubionym, dlatego, gdy tylko wydawnictwo Olesiejuk ogłosiło, że w Polsce pojawi się tłumaczenie scenariusza do słuchowiska „Dooku: Jedi Lost” autorstwa Cavana Scotta, od razu wiedziałam, że muszę go mieć. Częściowo dlatego, że bardzo interesowała mnie historia Dooku, częściowo przez to, że Cavan Scott to jeden z moich ulubionych gwiezdnowojennych autorów. 





TYTUŁ ORYGINAŁU: "Dooku: Jedi Lost" 

AUTOR: Cavan Scott

WYDAWNICTWO: Olesiejuk 

LICZBA STRON: 528

ROK WYDANIA: 2023

GATUNEK: science fiction, scenariusz


„Darth Tyranus, hrabia Serenno. Przywódca separatystów. Rozświetlające ciemność czerwone ostrze. Ale kim był, nim został lordem Sithów?

Gdy Dooku zaczyna szkolić nową uczennicę, na światło dzienne powoli wychodzi ukryta prawda o jego przeszłości.

Urodzony w zamożnej rodzinie, początkowo mieszka za kamiennymi murami rodowej posiadłości, z której widać Cmentarny Księżyc, gdzie spoczywają kości jego przodków. Ale wkrótce inni poznają się na zdolnościach chłopca i legendarny mistrz Jedi Yoda zabiera go z domu, by wyszkolić go w ścieżkach Mocy.

Dooku doskonali umiejętności i pnie się w górę w hierarchii zakonu. Zaprzyjaźnia się z innym Jedi, Sifo-Dyasem, bierze na padawana dobrze rokującego Qui-Gona Jinna – i próbuje zapomnieć o swojej rodzinie.

Jednak nie potrafi się oprzeć osobliwej fascynacji mistrzynią Jedi Lene Kostaną i misją, którą ta wykonuje dla zakonu, polegającą na odnajdowaniu i badaniu pradawnych artefaktów Sithów w ramach przygotowań do nieuchronnego powrotu najzagorzalszych wrogów, z jakimi Jedi przyszło się kiedykolwiek zmierzyć. Zawieszony pomiędzy światem zakonu, prastarymi obowiązkami utraconego domu oraz kuszącą mocą artefaktów, Dooku walczy ze sobą, by podążać drogą światła – choć ciemność zaczyna już go powoli pochłaniać.” 


~ sugerowany wiek czytelnika: 16+;

książka zawiera sceny śmierci i przemocy, jednak w większości bez brutalnych opisów ~


„Dooku. Stracony dla Jedi” to, jak już wspomniałam, scenariusz słuchowiska. Przez to przypomina budową dramat, jednak na szczęście pozbawiony jakichkolwiek rymów. I z tego powodu, mimo że książka ma ponad 500 stron, czyta się ją błyskawicznie – wszak nie mamy praktycznie żadnych opisów, a jedynie dialogi, często niezbyt długie. Nie znajdziemy tu też typowego narratora, choć na pierwszy plan wybijają się dwie postacie: młody Dooku i Asajj. Poza nimi jednak rolę swoistych narratorów przejmują też inni bohaterowie, tacy jak Jenza, która w pewnym momencie opowiada o swoim bracie. Wszyscy bardzo się wyróżniają, nawet postacie, które pojawiają się w tle, łatwo zapamiętać, mimo że przewija się ich naprawdę sporo. Tak naprawdę nie potrzebowałam nawet spisu bohaterów, który pojawia się na początku (ale i tak polecam go przeczytać, jeden z podpisów jest zaskakująco zabawny). 

Fabuła, przynajmniej ta w teraźniejszości, jest dość prosta i stanowi jedynie pretekst do ukazania przeszłości Dooku oraz podkreślenia jego przemiany od naprawdę dobrego i wrażliwego, choć nieco dumnego oraz porywczego młodzieńca w Sitha. I to zestawienie wypada bardzo dobrze. Chociaż opowieść skupia się głównie na Dooku, dowiadujemy się również sporo o Asajj i zaskakująco mocno jak na formę historii zagłębiamy się w jej psychikę, częściowo przez rozmowy kobiety ze zmarłym mistrzem. Bardzo mi się one podobały i sprawiły, że postać Ventress nabrała pewnej głębi oraz tragizmu. 

Jeśli oczekujecie po tej historii zobaczenia, jak dokładnie Dooku przechodzi na ciemną stronę, to tego nie dostaniecie. Dostajemy chwile z jego młodości oraz czasów w Zakonie Jedi, których część ukazuje, dlaczego czuł się w wielu momentach rozczarowany Jedi i zdecydował o odejściu, widzimy też swoisty punkt kulminacyjny sprawiający, że porzucił bycie rycerzem, jednak to wszystko. Przyznam, że odrobinę mnie to zawiodło, chociaż z drugiej strony to ciekawy zabieg, który pokazuje, że Dooku był w dużym stopniu stracony dla Jedi już w momencie, gdy zdecydował się odejść z Zakonu, a wszystkie poprzednie wydarzenia tylko do tego prowadziły. Nie przeszedł jeszcze całkowicie na ciemną stronę, jednak w tym momencie to już tylko kwestia czasu. 

Tak naprawdę spora część historii Dooku to wciąż tajemnica, chociaż scenariusz bardzo nam go przybliża, szczególnie jako młodzieńca. Skupia się na jego relacjach z rodzeństwem, przyjacielem Sifo-Dyasem oraz rycerzami Jedi, ze szczególnym uwzględnieniem kilku osób, jednak nie pokazuje dokładnie zanurzania się mężczyzny w mrok.

Częściowo ponosi za to pewnie winę fakt, że większość historii dostajemy w postaci holorelacji Dooku wysyłanych siostrze, w których mimo wszystko ukrywał niektóre szczegóły, częściowo też wiemy jako czytelnicy, że Asajj nie wszystko odsłuchiwała. Mimo to trochę dezorientowały mnie niektóre przeskoki czasowe, przede wszystkim ten, po którym okazało się, że Dooku w pewnym momencie życia w Zakonie utracił większość kontaktu z Sifo-Dyasem, którego stan zresztą się pogorszył. Nie do końca mnie to kupiło, bo jednak chciałabym poznać nieco więcej szczegółów tego, co stało się w międzyczasie, nawet jeśli można sobie sporo dopowiedzieć. 

Dość sporo za to dowiadujemy się o zasadach Jedi w ówczesnych czasach, co sprawia, że ciekawie zauważało mi się zmiany, które zaszły w czasach znanych chociażby z prequeli. No i przyjemnie czytało się o zwyczajach Zakonu. Ktoś obeznany z Wielką Republiką na pewno wyłapie nawiązania również do niej i mi samej bardzo się to podobało, nawet jeśli mogę się założyć, że nie znalazłam wszystkich. 

Jeśli miałabym się do czegoś doczepić, to do fragmentu w opisie, który mówi o tym, jak Dooku trafił do Zakonu, bo po przeczytaniu książki wiadomo, że ta sytuacja wyglądała nieco inaczej, niż sugeruje opis. 

Co trochę zaskakujące, w historii jest dość dużo humoru, który bardzo mi podpasował przez swoją lekkość i naturalność. Sam styl też należy do bardzo przyjemnych, więc mimo wad bardzo polecam tę historię każdemu, kogo interesują Gwiezdne Wojny i postać hrabiego Dooku. 

Komentarze

Popularne posty