"Za kurtyną: Apogeum" Laura Savaes
Czas na recenzję polskiej książki, którą przeczytałam jeszcze w zeszłym roku, czyli "Za kurtyną: Apogeum" Laury Savaes, która przenosi nas do świata zwanego Ardiven. Zapraszam!
Próbując zrozumieć co się właściwie stało, ostatecznie musi pogodzić się z jedynym możliwym wyjaśnieniem – przeniosła się do innego wymiaru. To tajemnicze królestwo nazywa się Ardiven i przypomina Europę sprzed kilkuset lat. Nie ma tu prądu, ludzie wierzą w kilku bogów, a nazwy geograficzne i obyczaje są zupełnie inne od tych obowiązujących w jej świecie.
Zagubionej dziewczynie z pomocą przychodzą szarmancki i odpowiedzialny Eavan oraz arogancki i cyniczny Cedrik. Lena, rozdarta między rozsądkiem i namiętnością, za wszelką cenę próbuje przetrwać w nowej rzeczywistości.
W jakie osobiste i polityczne gierki grają obaj mężczyźni? Który z nich okaże się godny zaufania? Czy Lenie uda się wrócić do domu? I czy w ogóle będzie chciała?
Kategoria: literatura młodzieżowa
Tytuł oryginału: Za kurtyną: Apogeum
Cykl: Za Kurtyną (tom 1)
Wydawnictwo: You & YA
Liczba stron: 416
"Za kurtyną: Apogeum" to pierwsza książka Laury Savaes i muszę przyznać, że udana. Przeczytałam ją dosyć szybko, bo chyba w jeden wieczór, co oznacza, że była dosyć wciągająca. Kończąc czytać jeden rozdział po prostu nie dało się doczekać, aż zacznie się kolejny. Muszę więc przyznać, że pod tym względem książka była naprawdę świetna. Nie potrafiłam jej odłożyć, dopóki nie skończyłam czytać, a i wtedy czułam wewnętrzny przymus, aby rzucić się na kolejną część.
Książka ma dosyć długi wstęp. Zanim Lena w ogóle trafia za tytułową kurtynę, mamy wgląd w jej dotychczasowe życie. Poznajemy jej brata, jego przyjaciół i kumpli, typowe zachowania Leny i jak odnosi się do świata. Przez to, gdy już trafia do innego świata, możemy sami ocenić jak bardzo się zmieniła, a nie tylko wierzyć jej na słowo, że kiedyś zachowywała się inaczej. Co prawda ten długi wstęp był trochę nudnawy - czytelnik chciał jak najszybciej przekonać się, kiedy w końcu Lena wejdzie do drugiego - ale wzmagał też niecierpliwość i chęć czytania dalej. Z perspektywy czasu w sumie cieszę się, że był taki, a nie inny.
Właściwie zastanawia mnie, jak autorka osiągnęła to, że tę książkę tak szybko się czyta. Akcja właściwie rozwija się dosyć wolno i na żadnym etapie nie przyśpiesza. Dzięki temu jednak możemy dokładnie poznać świat, w jakim znajduje się Lena, i zrozumieć jego obyczaje. Dlaczego więc ta książka tak wciąga?
Co do bohaterów, to Lenę z początku lubiłam. Tak mniej więcej do dwóch trzecich książki. Potem już nie potrafiłam jej zrozumieć, ale resztki sympatii zostały, głównie z powodu sentymentu do jej imienia i pamięci o tym, że wcześniej potrafiłam wczuć się w jej położenie.
Jeśli chodzi o Eavana, to on moją sympatię szybko zdobył i utrzymał na tym samym poziomie, w przeciwieństwie do głównej bohaterki. Mimo niektórych decyzji, które podjął, wydał mi się bardziej dojrzałym i mądrzejszym bohaterem. Tak samo było z jego młodszym bratem. Swoją drogą, to bardzo uroczy chłopiec i naprawdę go polubiłam. Co do ich kuzyna Cedrika, to nie mogę powiedzieć tego samego. Ten gość po prostu wydaje mi się jakiś śliski. Nie potrafiłabym mu zaufać.
Co jeszcze podobało mi się w książce? Autorka nie używała magii. Wszystko co zaszło w książce, udało jej się wytłumaczyć za pomocą fizyki. Jednocześnie, był to jeden z głównych minusów książki, bo czytając w opisie o 'trafieniu do innego świata' czytelnik ma nadzieję zaznać choćby smoków, a tu nie było takich elementów.
Mimo wszystko książkę polecam, dobrze się ją czyta, a wykreowany świat jest dosyć ciekawy. Myślę, że spodoba się zwłaszcza wielbicielom romansów i rycerzy.
Komentarze
Prześlij komentarz