Recenzja książki "Więź" autorstwa A. Lewickiej

    Po czym poznać, że rok akademicki dopadł mnie w swoje szpony? Cóż, po tym, że dopiero przychodzę do Was z recenzją ostatniej przeczytanej we wrześniu książki. "Więź" autorstwa Anny Lewickiej pasowała mi do wielu akcji, między innymi #jesiennysabat, #wrzesieńzpolskąksiążką czy #polskafantastykafajnajest, więc chociaż niezbyt przepadam za romansami, to zdecydowałam się po nią sięgnąć. Jak więc wypada?


    
    Opis od wydawcy:

    Pełna magii historia o przeznaczeniu i miłości dwojga ludzi, których z pozoru dzieli niemal wszystko. To opowieść o mocy i szale, o więzi większej niż czas, i sekretach, skrywających mrok i niebezpieczeństwo…
    Korzystając z zimowej przerwy międzysemestralnej, Alicja, warszawska studentka, postanawia wybrać się w Bieszczady. Zupełnie nie spodziewa się jednak dramatycznej zmiany pogody i przez swoją lekkomyślność ulega poważnemu wypadkowi. Zostaje szczęśliwie uratowana przez mieszkającego samotnie w okolicy Wiktora, mającego za towarzysza jedynie wielkiego, szarego wilczarza.
    Uwięzieni przez wielodniową śnieżycę Alicja i Wiktor zaczynają zbliżać się do siebie i zauważać, że choć wydają się pochodzić z kompletnie różnych światów, to jednak łączy ich o wiele więcej, niż którekolwiek z nich mogło przypuszczać. Chociaż zaczyna się między nimi rodzić uczucie, starają się z nim walczyć, ponieważ każde z nich nosi w sobie tajemnicę i dziedzictwo, mogące okazać się zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.
    "Więź" to rozgrywająca się w malowniczym otoczeniu zasypanych śniegiem, zimowych Bieszczad, pełna magii historia o przeznaczeniu i miłości dwojga ludzi, których z pozoru dzieli niemal wszystko. To opowieść o mocy i szale, o więzi większej niż czas, i sekretach, skrywających mrok i niebezpieczeństwo...


    
    Początek książki zapowiadał się naprawdę bardzo dobrze, szczególnie prolog. Mieliśmy mroczny i tajemniczy klimat, zagadkę i sporą ilość magii oraz wierzeń, a wszystko wrzucone w zaśnieżone Bieszczady. Niestety potem było tylko gorzej. Magia i zagadka zeszły na dalszy plan, a dostaliśmy przewidywalny i dość płytki romans, który w połowie książki też znika, zastąpiony przez opis codzienności naszych bohaterów.

    
    Pewnie bym to książce nawet wybaczyła, ale niestety nijak nie porwała mnie relacja Alicji i Wiktora. Mam wrażenie, że opierała się jedynie na zauroczeniu i pociągu fizycznym. Chociaż teoretycznie autorka próbowała pogłębiać psychikę postaci, to nadal miałam wrażenie, że są one płytkie i typowe. Dialogi, które miały być poważne, często brzmiały infantylnie, a na pewno nie pomógł też fakt, że już dość szybko nasze postacie lądują ze sobą w łóżku. 

    Nie podeszły mi też opisy stosunków. Zwykle bardziej wolę te wyważone, a tutaj mieliśmy bardzo dużo dosłowności. Dodatkowo, kiedy nasze postacie już się ze sobą przespały, to "ciągle" kończyły w łóżku. Autorka starała się opisywać nam, jak dobrze się dogadywali w rozmowach i wspólnym przebywaniu ze sobą, ale najczęściej nie widzieliśmy całkiem tych momentów, a były tylko streszczone w jednym czy dwóch akapitach w narracji.

    
    Poza Wiktorem i Alicją reszta postaci stanowi tylko tło. Odrobinę podbudowy dostają siostry Alicji i znajomi Wiktora, kiedy obserwujemy codzienność naszych bohaterów, ale nie jest tego wiele. Na ten moment raczej wszyscy są mi obojętni. Wiktor za to odrobinę mnie zainteresował ze swoją przeszłością, ale Alicja jest bardzo naiwna, lekkomyślna i dość płytka.


    
    Miałam nadzieję, że książka nadrobi dobrym zakończeniem, które dorówna początkowi, ale niestety nic takiego się nie stało. Był w nim pewien potencjał, ale zagadka jeziora została szybko rozwiązana w jednym rozdziale i znowu skupiliśmy się na relacji romantycznej. Nie mogę też uwierzyć, że Alicja nie zauważyła pewnej zmiany u siebie. Po prostu nie, bo minęło wbrew pozorom kilka miesięcy. Nie będę tutaj wchodzić w szczegóły, żeby Wam nie spojlerować i nie psuć ewentualnej zabawy.


    Jeśli coś mi się w książce naprawdę podobało, to jest to okładka. Jest zdecydowanie śliczna, pasuje tematycznie i przyciąga wzrok.


    Mimo dobrego początku, końcowo dostajemy co najwyżej przeciętny romans z nutką magii w tle. Fabuła jest w większości przewidywalna i nijak mnie nie wciągnęła. Niestety dość mocno się przy lekturze wynudziłam. Nie będę Wam książki odradzać, bo na pewno ma swoje momenty - szczególnie początek, więc jeśli przepadacie za romansem, to może przypaść Wam do gustu. Mnie tylko utwierdziła w przekonaniu, że zdecydowanie nie są to moje klimaty. Po kolejne książki z serii zapewne sięgnę, ale nie wydaje mi się, żeby nastąpiło to szybko, bo nic mnie do kontynuacji nie ciągnie.

Komentarze

Popularne posty