Recenzja książki „Czarny Płaszcz”

 „Co wi­dział jeden Opo­wia­dacz, wi­dział każdy Opo­wia­dacz, co sły­szał jeden, sły­sze­li wszy­scy; co w oczach jed­ne­go się od­bi­ja­ło, od­bi­ja się na wiecz­ność w zwier­cia­dle świa­ta.” 


„Czarny Płaszcz” to książka, o której pierwszy raz usłyszałam właśnie na instagramie. Dość szybko dodałam ją na swoją półkę Legimi, ale zdecydowałam się sięgnąć po tę pozycję dopiero w ramach #wrzesieńzpolskąksiążką. I już na wstępie mogę wymienić wam dwie główne wady tej pozycji: nie ma jeszcze drugiej części i nie posiada wersji papierowej. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile razy irytowałam się podczas czytania, że nie mam w ręce fizycznej książki, bo znaczniki i ołówek zdecydowanie poszłyby w ruch.







AUTOR: Barbara Drecka-Szymańska 

WYDAWNICTWO: SAGA Egmont

LICZBA STRON: 517

ROK WYDANIA: 2021

GATUNEK: fantasy


„Czarny Płaszcz jest półelfem, wojownikiem, który od dzieciństwa uczył się żyć niełatwym losem mieszańca. Po przerwanej nauce i opuszczeniu Akademii wraca do rodzinnego domu. Mężczyzna dowiaduje się, że jego matka popadła w szaleństwo, a opiekę nad nią sprawuje służba i synowie. Niebawem dochodzi do kolejnego nieszczęścia – Jeleń, jeden z braci Czarnego Płaszcza, ginie w trakcie napaści na dwór, drugi, mały Niedźwiadek, zaginął, ścigany przez oprawców. Czarny Płaszcz wyrusza na poszukiwanie chłopca, wierząc, że uda mu się go ocalić.” 



No dobrze, ale o czym jest w ogóle ta powieść?


Tytułowy Czarny Płaszcz to młody półelf, o którego przeszłości nie wiadomo zbyt wiele. Kiedyś studiował sztukę magiczną, lecz w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach opuścił szkołę z wilczym biletem. Nie wrócił jednak do dworu swego ojczyma, a swą profesję zmienił na znacznie bardziej przyziemną i mniej szanowaną – został zabójcą. Pewnego dnia w ręce chłopaka trafia tajemniczy starożytny miecz, który wydaje się żyć własnym życiem. To dopiero początek kłopotów, które narastają w siłę, gdy Dziki Gon zabija Białego Jelenia – jednego z braci Czarnego Płaszcza, zaś najmłodszego z nich, Niedźwiadka, porywa. Czarny rusza w pogoń, by uratować chłopca, co staje się z kolei początkiem niezwykłej podróży, której stawką jest dobro świata. Razem z bohaterem będziemy mogli zwiedzić niezwykłe królestwo ciemnych elfów, a także stanąć do walki z demonami.


Niektórzy mówią, że w książkę wgryźli się dopiero po jakichś pięćdziesięciu stronach, ja jednak na szczęście nie miałam takiego problemu i od razu dałam się pochłonąć tej dość prostej, jednak magicznej historii. Co prawda, trochę zajęło mi polubienie bardziej któregokolwiek z bohaterów, a część z nich aż do końca pozostała mi całkowicie obojętna, ale w końcu znalazłam kilka postaci, którym mogłabym kibicować.


Głównym bohaterem jest oczywiście sam Czarny Płaszcz. Jest to młodzieniec, dla którego liczy się przede wszystkim rodzina. Gdyby nie to, nasz półelf prawdopodobnie patrzyłby, jak świat płonie, a pomóc zgodziłby się dopiero za odpowiednią cenę. To chłopak dość porywczy, niecierpliwy i momentami mimo swej przeszłości naiwny, a czytelnikowi łatwo zrozumieć jego wątpliwości. 


Moją ulubioną postacią został za to mag Narkissos. Mimo że ten elf to momentami prawdziwy drań, byłam w stanie bez problemu pojąć powody jego działania, a nawet czasem z nim sympatyzować. W pewnym momencie zresztą on i Czarny Płaszcz są siebie warci, przez co nawet jeśli bez większego wahania zdradzają się wzajemnie, to po pewnym czasie obrażonego milczenia potrafią się pogodzić, co doskonale widać na końcu książki. Zresztą jest to jedna z niewielu postaci, u których widać dobrze zarysowane emocje, nawet jeśli tylko momentami. Szkoda, że pojawił się tylko jeden fragment z jego perspektywy, bo przez to, że przez większość czasu czytelnik nie zna myśli maga, te kilka akapitów nieco odstawało. 


Reszta postaci przez cały tekst pozostała mi raczej obojętna, przez co nawet liczne śmierci nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Być może brakowało większej ilości scen z udziałem niektórych z nich, a do tego uczynienia ich bardziej rozbudowanymi. To, co mi się spodobało, to to, że nikt nie był jednoznacznie dobry. No, trochę szkoda, że po Czarnym Płaszczu przez sporą część tekstu (poza początkiem i jedną sceną w środku) niezbyt widać, że zarabiał na życie jako najemnik i zabójca, ale wydaje się też bardzo młody, więc można to zrozumieć. 


Nie no, dobra, polubiłam jeszcze Bajcarza, ale to dlatego, że Opowiadacz jest muzykiem. No i podoba mi się jego charakter, ale to tak ja marginesie.


Nie do końca jestem też fanką relacji romantycznej w tej historii – jej główną zaletą pozostaje to, że cały czas mamy ją w tle i nie należy do zbyt nachalnych. Poza tym jednak pojawia się praktycznie znikąd i naprawdę nie było mi smutno, gdy się skończyła. Prawdopodobnie mogłabym za to przybić piątkę z Narkissosem, którego fragment jasno pokazał, co sądzi o tej relacji. Nie mamy tu zbyt wielu uczuć ani scen, które tak naprawdę mogłyby zbudować wiarygodność całego wątku romantycznego. Muszę jednak przyznać, że podobało mi się zakończenie go, samo w sobie było klimatycznie, ładnie napisane. 


To, co absolutnie mnie kupiło, to system magii w „Czarnym Płaszczu”. To, co dzieje się z magami, których dzieci odziedziczyły po nich zdolności, i z którymi dzielą źródło mocy, bardzo mi się spodobało i ma naprawdę duży sens. Sprawia to też, że jestem w stanie bez problemu zrozumieć motywy jednego z bohaterów, bo nie wiem, czy na jego miejscu nie zrobiłabym tego samego. No i jednocześnie podczas czytania było mi ociupinkę smutno, gdy autorka przypominała w tekście, że każde zaklęcie Czarnego Płaszcza odbiera jego ojcu kilka lat życia.


Kreacja królestwa czarnych elfów, w której poczuć można nieco steampunkowy klimat, też bardzo przypadła mi do gustu. Trochę szkoda, że nie zobaczyliśmy zbyt wiele innych lokacji, przez co nie było nam dane poczuć, jak bardzo odmienne jest to miejsce od reszty świata, jednak i tak cały ten pomysł mi się spodobał i ciekawie się to czytało.


Kluczową wadą „Czarnego Płaszcza” jest, jak już wspomniałam, brak kolejnej części. Nie tylko dlatego, że to bardzo dobry debiut. Przede wszystkim autorka zaczęła wiele wątków, które nie zostały dokończone, a sama książka kończy się w takiej chwili, że następny tom wydaje się niemal koniecznością. Z jednej strony można uznać to za ciekawe otwarte zakończenie, jednak przez tak dużą ilość niewyjaśnionych wątków sądzę, że pozostawienie tej historii jako jednotomówki to duży błąd. 


Denerwowały mnie też trochę przeskoki w czasie i lokalizacjach między rozdziałami, przynajmniej na początku. Po chwili zdołałam się do nich przyzwyczaić na tyle, by nie stanowiło to dużego problemu, warto mieć to jednak na uwadze. 


W ramach podsumowania mogę stwierdzić, że „Czarny Płaszcz” to naprawdę dobry debiut. Nie jakiś świetny, ale godny uwagi. Autorka ma lekkie, przyjemne pióro, a cała historia nadaje się zarówno dla młodzieży, jak i tych nieco starszych czytelników. Choć krew leje się od pierwszych stron, nie mamy tu zbytniej brutalności, a całość skupia się na znanym nam motywie drogi i chęci uratowania duszy brata przez głównego bohatera. Jeśli ktoś szuka lekkiej, niezobowiązującej powieści fantasy do przeczytania w ciągu wieczora lub dwóch, „Czarny Płaszcz” będzie pozycją wręcz idealną. Mimo że autorka daje nam przede wszystkim wątki i motywy znane już z innych historii, system magii oraz kreacja świata dodają odrobinkę świeżości, która sprawia, że książkę czyta się z ciekawością. Może nie pozostanie mi w pamięci zbyt długo, ale jeśli będę ją wspominać, to raczej pozytywnie. 

Komentarze

Popularne posty