Recenzja książki "Różaniec" autorstwa R. Kosika

    „Różaniec” autorstwa Rafała Kosika kupiłam z zamiarem sięgnięcia po niego w ramach akcji #tryscifi, ale nie wyrobiłam się niestety czasowo, więc za książkę zabrałam się dopiero w sierpniu. Nie było to moje pierwsze spotkanie z autorem, bo zdecydowanie uwielbiam jego serię o Feliksie, Necie i Nice, więc byłam raczej pozytywnie nastawiona choć wiadomo, że dorosła fantastyka rządzi się swoimi prawami. Jak więc książka wypada?


    Opis od wydawcy:

    Warszawa przyszłości, przyszłości, która miejmy nadzieję, nigdy nie nadejdzie. Zwykły człowiek w niezwykłym świecie, wmanipulowany w wielką politykę, która i tak okazuje się nieznacząca wobec mechanizmów rządzących światem Różańca. Różaniec łączy niezwykłą wizję science fiction i zajdlowską fantastykę socjologiczną z sensacyjną akcją rodem z thrillera.

    Nowe podejście do porządku społecznego, w którym pojęcie winy i sprawiedliwości odchodzi w przeszłość. Ludzie zamknięci w miastach-enklawach, poza którymi niemożliwe jest życie, są kontrolowani przez Nadzór, Prowokację i Eliminację oraz zdani na łaskę wszechmocnej g.A.I.a., o której nie wiadomo, czym naprawdę jest. Ona decyduje o życiu i śmierci jednostek, troszcząc się jedynie o dobro ludzkości. A przynajmniej tak się wszystkim wydaje. Przeciwstawia się jej ojciec, który gotów jest na każde poświęcenie, aby ratować swoje dziecko.


    Zacznę od tego, że zabierając się za „Różaniec” trzeba wiedzieć, że nie będzie on łatwą lekturą – idealną na odstresowanie i nie wymagającą myślenia. Wręcz przeciwnie. Książka wymaga od nas zaangażowania, samodzielnego łączenia niektórych wątków, gdzie rozwiązanie nie jest podane wprost, i zastanowienia się nad treścią, którą przekazuje. Już więc na początku popełniłam błąd, sięgając po nią, kiedy byłam zmęczona, ale dość szybko zorientowałam się w sytuacji i odłożyłam na inny dzień, żeby móc podejść do powieści ze świeżą głową.


    Bez wątpienia plusem „Różańca” jest kreacja świata. Niby nie mamy do czynienia z niczym bardzo  odkrywczym, ale podobało mi się, w jaki sposób zostało to przedstawione. Kawałek po kawałku odsłania się nam kolejne szczegóły. Świat, który wydaje się podobny do naszego, z każdym momentem okazuje się coraz bardziej skomplikowany w tym dobrym tego słowa znaczeniu. Nie przeszkadzało mi nawet, że nie do końca znaliśmy zasady jego funkcjonowania, bo poznawaliśmy je stopniowo wraz z głównym bohaterem.


    Na plus zdecydowanie też chciałabym wyróżnić styl pisania. Zdarzały się momenty, które w książce zaznaczyłabym jako arcydzieła prowadzenia narracji – zabójstwo, którego nie spodziewałam się aż do ostatniego zdania,  czy na przykład rozmowy Zdonka z żoną. Z drugiej jednak strony w książce zdarzały się też dłużyzny, ale nadal stylowo stała wtedy na wysokim poziomie. Ze strony wypływał też momentami mocno niepokojący klimat, a atmosfera robiła się całkiem duszna, co bardzo mi się podobało.


    Z bohaterów najbardziej do gustu przypadł mi Harpad, przede wszystkim dlatego, że był bardzo ludzki. Mogłam bardzo dobrze zrozumieć jego motywacje, chociaż podejmował przez nie czasami całkiem szalone decyzje i nie wszystko wyszło mu na dobre. Nie jest to bohater idealny, chociaż teoretycznie posiada pewną super umiejętność i przez większość fabuły mu kibicowałam.

    Postacie drugoplanowe nie są może aż tak bardzo rozwinięte, ale wszystkie mają też swoje cele i motywacje oraz widzimy, do czego dążą. Chociaż nie wszystkich darzyłam sympatią, to nie mogę powiedzieć, że były napisane źle i jednoznaczne w ocenie.


    Książka niestety nie jest równa. Jak już wspominałam, zdarzają się dłużyzny. Nie podobało mi się też urwanie raptownie głównych, przez większość książki, wątków, które potem znikają całkowicie. Stają się całkiem nieistotne, a jednak chciałabym dostać ich zakończenia, a nie doszukiwać się ich w losowych wzmiankach.

    Kolejną wadą jest zakończenie samo w sobie. Po tylu dobrze napisanych zwrotach akcji, spodziewałam się po nim jednak czegoś więcej. Nie jest może jakoś bardzo złe, bo na pewno daje do myślenia, ale oczekiwałam, że bardziej wgniecie mnie w fotel, a tutaj wszystko odbyło się bardzo spokojnie.


   „Różaniec” nie jest więc książką idealną, ale na pewno jest powieścią, która długo pozostaje z tyłu głowy i mimowolnie się o niej myśli. Nie żałuję, że po nią sięgnęłam i zdecydowanie warto raz na jakiś czas poczytać coś tak ambitnego, a jednocześnie przystępnie napisanego. Polecam  ją Waszej uwadze!

Komentarze

Popularne posty