Recenzja książki „Doktor Jekyll i Pan Hyde”

 „Zło mogłoby kroczyć swoją własną drogą, pozbawione skrupułów swego szlachetniejszego bliźniaka. Dobro mogłoby pewnie i silnie odbywać swoją drogę wzwyż i czynić dobrze, nie będąc narażone na hamulce ze strony bliźniaczego zła. To jest klątwa ludzkości - myślałem - że te dwie nierówne istoty są złączone, że w jednej świadomości tkwią i zwalczają się tak bardzo odmienne siły.” 


Nie codziennie powstają historie, które mają wpływ na późniejszą popkulturę. Jednak gdy już się pojawiają, ich siła oddziaływania nawet po wielu latach jest taj duża, że zdecydowana większość ludzi zna tytuł danej książki, a często nawet w pewnym stopniu historię, nigdy nie trzymawszy jej w rękach.


Jednym z takich tekstów, którego ogromnego wpływu na popkulturę nie można zaprzeczyć, jest „Doktor Jekyll i Pan Hyde”. Historia, do której odniesienia spotkał chyba każdy z nas, nie wspominając już o licznych inspiracjach czy adaptacjach filmowych. Nie da się ukryć, że dzieło to bardzo wpłynęło na obecną nawet kulturę. Co jest takiego w tej króciutkiej XIX-wiecznej noweli, co sprawia, że nie zginęła wśród tysięcy innych i wciąż inspiruje ludzi? 


Jako swego rodzaju fanka klasyki, postanowiłam to sprawdzić. Akurat traf chciał, że od kilku miesięcy gdzieś na mojej półce leżała naprawdę stara wersja „Doktora Jekylla i Pana Hyde”, więc w pewnym momencie wzięłam ją ze sobą do internatu i cóż, przeczytałam w jakąś godzinę z przerwami.



AUTOR: Robert Louis Stevenson

TYTUŁ ORYGINAŁU: The Strange Case of Dr. Jekyll and Mr. Hyde

WYDAWNICTWO: Książka i Wiedza

LICZBA STRON: 106

ROK WYDANIA: 1968 

GATUNEK: klasyka/horror


O czym w ogóle jest ta króciutka nowela? Prawnik Utterson pewnego dnia rozmawiał ze swym krewnym o pewnym zdarzeniu, którego to uczestnikiem był dziwny, młody człowiek, zwący się Edwardem Hyde. Mężczyzna ten od razu wywoływał nienawiść każdego, kto go tylko ujrzał. I sprawa może nie zaprzątałaby Uttersonowi głowy zbyt długo, gdyby nie to, że na owego pana Hyde jakiś czas wcześniej przyjaciel prawnika, Henryk Jekyll, zapisał cały swój majątek. Majątek, który miał trafić w ręce Edwarda nie tylko w razie śmierci doktora, ale i momencie, w którym ten by w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął. Sam Jekyll zaczął nieoczekiwanie znikać i odcinać się od ludzi, a to dopiero początek problemów i przerażających wydarzeń, których swego rodzaju świadkiem stał się pan Utterson. 


Chociaż doskonale wiedziałam już, o czym jest ta książka i znałam rozwiązanie tajemnicy, podczas czytania wciąż czułam napięcie. Autor doskonale operował słowem, a tekst ma wyraźny klimat tajemnicy oraz niepokoju. Dodatkowo jest napisany w sposób, który wciąż pozostaje łatwy do przyswojenia dla czytelnika. 


W dodatku mamy tu do czynienia z niesamowitą opowieścią o skomplikowaniu ludzkiej osobowości i źle, którego cząstka kryje się w każdym z nas. Czy można całkowicie usunąć z człowieka jego wady? I, co ważniejsze, czy powinno się to robić? W chwili, gdy człowiek zaczyna bawić się w Boga, tragedia jest niemal pewna. W dodatku nie można ukryć, że nowela ta w pewien sposób nawiązuje do rozdwojenia jaźni, wciąż niezbyt dokładnie zbadanego i działającego na ludzką wyobraźnię. Tajemnice działania ludzkiego mózgu i zaburzenia natury psychicznej od wieków inspirowały autorów, czego wynikiem są między innymi tak świetne, pełne niepokoju historie. 


Po przyjrzeniu się biografii autora, nie można nie pomyśleć o tajemniczej białej soli, składniku eliksiru doktora Jekylla. Skojarzenie tej magicznej substancji z narkotykami jest niemal natychmiastowe, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę to, co eliksir wywoływał. W końcu narkotyki to jedna z tych używek, która często wyzwala w człowieku to w nim najgorsze. W dodatku, im dłużej się je bierze, tym słabiej działają i zwyczajne dawki przestają starczać. To sprawia, że nowela przedstawia nam portret osoby chorej, uzależnionej, walczącej z własnym umysłem o to, by pozostać sobą. 


Z drugiej strony jednak nie da się nie dostrzec tu hipokryzji, która tak znamienna była dla XIX wieku. Bo choć przyjęło się, że doktor Jekyll reprezentuje tkwiące w człowieku dobro, nie do końca tak jest. On sam przyznaje, że w pewnym momencie chciał po prostu oddawać się wszelkim niecnym rozrywkom tak, by nie zniszczyć swej reputacji. Ile tu chęci poznania tajemnicy istnienia, a ile pragnienia bezkarnego uwolnienia się od narzuconych sobie ograniczeń, tworzących z pozoru idealnego obywatela? Epoka wiktoriańska nie bez powodu znana jest z podwójnej moralności ludzi, którzy żyli w wiecznym konflikcie między starannie utrzymywanym publicznym wizerunkiem bez skazy, a niecnymi pragnieniami i myślami, które skrywali w tajemnicy przed resztą świata. Wszak w tamtych czasach dobre imię było wszystkim. 


Niewiele tu wspomnę o bohaterach, jednak nie da się ukryć, że trudno, choć trochę, nie polubić prawnika Uttersona. Ma on w sobie coś sympatycznego. Może to jego szczera chęć pomocy przyjacielowi i zmartwienie o niego? Nie wiem, ale na pewno z przyjemnością śledziłam jego działania. Sam doktor Jekyll zostaje za to postacią niejednoznaczną i bardzo skomplikowaną, żyjącą w wiecznym konflikcie, tragicznie walczącą o to, by nie zaniknąć w źle, które nie do końca świadomie wyzwolił. Bo czym innym jest oddawanie się rozrywkom, których nie przystoi uprawiać szanowanemu doktorowi, a czym innym dopuścić się okrutnej zbrodni. 


„Doktor Jekyll i Pan Hyde” to historia o skomplikowanych aspektach ludzkiej osobowości, walce dobra ze złem i granicach moralności. Zdecydowanie warto ją przeczytać, bo nie zajmie to wiele czasu, a sama nowela nie bez powodu stała się tak znana. Z pewnością jeszcze do niej wrócę, a już na pewno nieprędko zapomnę. Chociaż prawdopodobnie następnym razem dla porównania sięgnę po inne, nowsze wydanie. 

Komentarze

Popularne posty