Recenzja komiksów z serii "Star Wars Komiks Filmowy"
Dzisiejsza recenzja będzie nietypowa. Nie dość, że nie jednej pozycji, a zbiorczo aż siedem komiksów, a dodatkowo nie będę mówić sama i tylko za siebie.
Seria „Star Wars Komiks Filmowy” to adaptacje młodzieżowe filmów z sagi Skywalkerów. Dzisiaj zajmiemy się częściami I, II, IV, V, VI, VII, VIII, czyli „Mroczne widmo”, „Atak klonów”, „Nowa nadzieja”, „Imperium kontratakuje”, „Powrót Jedi”, „Przebudzenie mocy” oraz „Ostatni Jedi”. W marcu ukazała się jeszcze w Polsce adaptacja „Zemsty Sithów”, ale nie mam jej na razie w swojej kolekcji, a na listopad planowana jest premiera „Skywalker. Odrodzenie”. Na ten moment nie wiadomo, czy ukażą się u nas też adaptacje spin-offów.
Nie traktowałam tych komiksów priorytetowo, wręcz przeciwnie, musiały swoje odleżeć na półce. Kupiłam je praktycznie tylko do kolekcji, bo swego czasu były w promocji. Fabularnie nie dostajemy niczego nowego, wręcz przeciwnie. Dość sporo scen jest wyciętych, uproszczonych i mocno skróconych, tak, że gdybym nie widziała filmów, to miałabym problem, żeby się połapać. Ale w końcu jakoś musiano upchnąć całość na siedemdziesięciu stronach. Rysunki też nie powalają, są specyficzne, czasami na twarzach nieźle się uśmiałam, ale styl raczej pasuje do grupy docelowej. Głębszą ich analizę dostaniecie od Sigmy, czyli już prawie dyplomowanego grafika, na końcu tego wpisu. Fajnym dodatkiem są opisy postaci „dobrych” i „złych” na dwóch podwójnych rozkładówkach na początku.
Dobra, ale oddajmy głos grupie docelowej. Jak komiksy wypadają w zetknięciu z dziećmi? Przeprowadziłam testy w terenie, nieśmiało podsuwając komiks mojemu dziewięcioletniemu kuzynowi. Nie widział on jeszcze filmów, więc dodatkowo dało się sprawdzić, czy fabuła będzie zrozumiała. I... chwyciło. Przeczytał jeden, a potem spytał, czy może kolejne. Siedział tak, aż mu się skończyły komiksy, a potem tak zafascynował się światem, że zaczął ściągać i przeglądać przewodniki ilustrowane z mojej półki. Czy jednak komiksy były bez wad? Niestety nie. Pochwalił co prawda rozpiski postaci i często przewracał strony, żeby do nich wrócić, ale miewał problemy z połapaniem się w skrótowej fabule i bardzo dużo musiałam dopowiadać. Zasypywał mnie wręcz pytaniami o wszystko i dopytywał często, co się zadziało na poszczególnych kadrach. Ale nie da się ukryć, że na pewno rozpaliły jego ciekawość Gwiezdnych Wojen. Profilaktycznie zaczęłabym jednak od pokazania dziecku filmów, a komiksy mogą być tylko dodatkiem, żeby młody fan szybko przypomniał sobie fabułę.
Czy więc polecam? To zależy. Do kolekcji, żeby wspomóc polskiego wydawcę lub w prezencie młodszym fanom jak najbardziej. Poza tym? Raczej trzeba je traktować w kategorii ciekawostki i niczego wybitnego.
Komentarz ekspercki (wcale nie tak ekspercki, jak można by pomyśleć) Sigmy odnośnie rysunków
Mamy tu do czynienia z niewątpliwie komiksową formą, skierowaną głównie do młodszych czytelników. Widoczne jest to w specyficznej, kreskówkowej kresce. Niektóre postacie wydają się wręcz karykaturalne, a u każdego da się dostrzec nie tylko wiele uproszczeń, ale i mocnych podkreśleń cech charakterystycznych. Momentami wydaje się wręcz, że podkreślenia te są aż nazbyt mocne, przez co twarz młodego Anakina wydaje się momentami wręcz groteskowa. Padme za to w pierwszej chwili przywodzi na myśl lalkę Barbie. Ogólnie kreska jest bardzo specyficzna, chociaż rysownikowi nie da się odmówić umiejętności. Jednocześnie nie sposób nie przyznać, że niektóre kadry wywołują śmiech przez sposób przedstawienia postaci, bo wypadają zwyczajnie zabawnie. Wynika to z wyjątkowej ilości uproszczeń i właśnie tej nietypowości kreski, która zwyczajnie nie każdemu podejdzie do gustu. Zresztą niezależnie od tego, czy komuś się podoba, czy nie, jedno trzeba przyznać – momentami bohaterowie zyskaliby na ociupinkę większym muśnięciu realizmu, bo ich twarze momentami wypadają wręcz komicznie w chwilach, gdy niekoniecznie powinno tak być. Jednak wydaje mi się, że ten rodzaj kreski idealnie przemówi do młodszych czytelników, którym powinna do gustu przypaść prosta, kreskówkowa forma, momentami niezwykle przerysowana.
Co ciekawe, nie można nie zauważyć, że rasy inne niż ludzie zostały oddane z dużą dbałością o szczegóły, przynajmniej na większości kadrów. No, chyba że był to Chewbacca, wtedy niekoniecznie.
Warto też zwrócić uwagę na przyjemne dla oka, nasycone barwy i świetny światłocień. Naprawdę, ten aspekt stoi tutaj na wysokim poziomie. Chociaż bohaterowie pocieniowani są w typowy, prosty sposób, wyraźnie wpływa na nich światło z różnych źródeł, takich jak okna, miecze świetlne czy nawet słońce. Świetna robota.
Podobnie ma się sprawa z tłami. Są narysowane bez wyraźnego lineartu, w miękki i miły dla oka sposób. Mają naturalne barwy, a do tego ogólnie należą do bardzo dobrych, szczególnie te ukazujące różne planety. Krajobrazy wypadają tu naprawdę dobrze, bo chociaż pozbawione zostały rysunkowych szczegółów, plamy barwne starczają, by je zastąpić i stworzyć dokładną, klimatyczną i magiczną wręcz przestrzeń. Podobnie ogień, który, jak już niejeden komiks pokazał, wcale nie jest tak prosty do narysowania w sposób poprawny. Tu jednak przedstawiono go świetnie, nie da się nie zauważyć, że wykonano przy tym kawał naprawdę solidnej roboty. I o ile niektórych może odstraszyć specyficzna kreska postaci, która momentami przyprawia o chichot, o tyle już tła w tych komiksach będą przyjemne do oglądania dla prawdopodobnie każdego. Zresztą stanowią one doskonały kontrast dla wyraźnie wyrysowanych bohaterów, którzy od razu rzucają się dzięki temu w oczy, często podkreśleni dodatkowo świetnym światłocieniem.
Niewątpliwie całość pod względem graficznym przypadnie do gustu grupie docelowej, czyli młodszym czytelnikom, bo cóż… rysunki są naprawdę specyficzne, momentami nadmiernie karykaturalne i wywołujące ataki śmiechu (lub sprawiające, że człowiek chce się przeżegnać, bo olaboga, czemu dana postać tak wygląda na tym kadrze, co to w ogóle ma być), ale mimo wszystko nie można ich nazwać brzydkimi. Ogólnie nie da się ukryć, że jest to coś zrobione pod dzieci, choć na całkiem dobrym poziomie, przez co na pewno nie będą one cierpieć z powodu słabo zilustrowanych komiksów, w przeciwieństwie do czytelników innych publikacji ze świata Star Wars (ekhem, „Wysoki, mroczny i przystojny”, ekhem…).
Aktualizacja: "Zemsta Sithów" oraz "Skywalker. Odrodzenie"
Ukazały się kolejne komiksy z cyklu "Star Wars Komiks Filmowy", więc czas na małą aktualizację. Premiera "Zemsty Sithów" miała miejsce w marcu, a "Skywalker. Odrodzenie" w listopadzie.
Komentarze
Prześlij komentarz