Recenzja książki "Kurczaczek i Salamandra" A. Jadowskiej

     Za „Kurczaczka i Salamandrę” A. Jadowskiej zabrałam się trochę poza kolejnością czytania serii, bo Dora idzie mi niezwykle opornie, a i tak zaspojlerowałam sobie kilka rzeczy opowiadaniem z antologii „Szepty”. Z seriami Nikity i Witkacego jeszcze nie miałam styczności. Potrzebowałam jednak pozycji do IUBingo poniżej 222 stron i choć trochę rzeczy dowiedziałam się przed czasem, to nie bardzo żałuję.


    Opis od wydawcy:

    Świeża krew w Thornverse!

    Dora Wilk, Nikita i Witkacy radzą sobie z wyzwaniami, jakie stawia przed nimi magia i zbrodnia. Z rodzicielstwem i opieką nad dziećmi idzie im… różnie.

    Dorastanie nie jest łatwe, nawet kiedy jesteś normalnym człowiekiem. Jako magiczne dzieciaki Wiktoria, Salomea czy Michaś muszą zaś zmierzyć się z dodatkowymi wyzwaniami. Bo nic nie jest takie zwyczajne, gdy komunikujesz się z duchami, w nerwach stajesz w ogniu albo zmieniasz się w rysia…

    Żadne z nich nie potrafi trzymać się z daleka od kłopotów. Czy to geny, czy wychowanie? Jak Dora Wilk, Miron, Nikita, Witkacy i Sęp odnajdują się w roli opiekunów?

    W każdym z nas jest coś z dziecka. W każdym z tych dzieci jest sporo magii.


    „Kurczaczek i Salamandra” to zbiór trzech opowiadań: „Igranie z ogniem”, „Duma i ciągłość” oraz „Przygody małego drapieżnika”, z czego pierwsze ma aż 140 stron, drugie już tylko niecałe 50, a trzecie zaledwie prawie dwadzieścia. 


    „Przygody małego drapieżnika” to humorystyczne opowiadanie o zmiennokształtnym pięcioletnim Michasiu, sąsiedzie Nikity, który właśnie po raz pierwszy przemienił się w rysia. Koniecznie musi się tym pochwalić Nikicie, ale ciągle mu coś przeszkadza, a władzę nad nim przejmują po trochu rysiowe instynkty. Opowiadanie jest bardzo króciutkie i raczej traktowałabym je w kategorii miłego dodatku. Styl narracji dobrze oddaje sposób myślenia małego dziecka, a i kilka razy zdarzyło mi się uśmiechnąć. Michaś jest niezwykle uroczy.


    „Duma i ciągłość” opowiada o szesnastoletniej Wiktorii zwanej Kurczaczkiem, która po ojcu Witkacym odziedziczyła dar widzenia duchów, co wpędza ją w tarapaty, tym razem z duchem oblechem i jego synem w roli głównej. Klimat opowiadania jest dużo cięższy, mamy tutaj wiele przemocy i krwi, choć wszystko kończy się w miarę szczęśliwie. Przez to, że nie znałam wcześniej postaci, nie czułam z nimi jakiejś więzi i zapewne nie łapałam zachwytu np. Sępem, ale w miarę bezproblemowo odnalazłam się w sytuacji i nawet polubiłam trochę Wiktorię.


    Najwięcej miejsca dostało opowiadanie „Igranie z ogniem” z Salomeą w roli głównej. Dziewczynka po wielu traumach trafia pod opiekę Dory i Mirona, którzy starają się zapewnić jej jak najlepsze warunki do wyjścia na prostą. Z drugiej strony Salcia boi się, że jeśli straci kontrolę nad ogniem i nie będzie bezproblemowym dzieckiem, to ją odeślą. Jednocześnie jest gnębiona w szkole przez kolegę z klasy i nauczycielkę za „inność” oraz z zazdrości o duże pokłady magii. Swój wątek dostaje też Lakshmi, również dwunastolatka i przyjaciółka Salomei, która jest bestiarką pochodzącą z Indii i ma problemy w kontaktach z innymi ludźmi – zdecydowanie woli zwierzęta. Szybko więc również znajduje się na radarze Mieszka i pani Silvany za trochę ciemniejszy kolor skóry oraz obcy akcent. Dodatkowo dziewczynki wplątują się jeszcze w niebezpieczną sytuację, po tym jak przeszłość Salci daje o sobie znać.

    Przyznam, że jako nauczycielce z wykształcenia, to nóż mi się w kieszeni otwierał, kiedy czytałam o podejściu pani Silvany. Zdecydowanie ktoś taki nigdy nie powinien zostać dopuszczony w pobliże dzieci i jeden jedyny raz kibicowałam Dorze, żeby zrobiła słuszną aferę. Taką, po której szybko się nie pozbierają.

    Ogólnie opowiadanie ma dość mroczny wydźwięk, nawet jeśli tak jak ja niezbyt zna się przeszłość Salci. Bardzo dobrze opisane zostały mechanizmy zastraszenia, wykluczenia i zamknięcia się w sobie dzieci, które mogą prowadzić do prawdziwej tragedii. Mimo szczęśliwego zakończenia, po przeczytaniu jeszcze dość długo towarzyszył mi ponury nastrój.


    Podsumowując, zbiór czyta się bardzo szybko, mimo trudnych tematów podejmowanych przez autorkę w dwóch opowiadaniach, a ostatnie zdecydowanie dobrze działa na poprawę po nich nastroju. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dużo bardziej odpowiada mi twórczość pani Jadowskiej, kiedy nie pojawiają się watki romantyczne jak jak z taniego erotyku. Książeczkę wam polecam, choć uważajcie na spojlery, jeśli nie czytaliście wszystkich książek z serii o Dorze, Nikicie i Witkacym.

Komentarze

Popularne posty