Recenzja komiksu "Vader. Mroczne wizje"
Nie będę ukrywać, że wahałam się przed zakupem komiksu „Vader. Mroczne wizje”. Raz, że gdy widzę połączenie słów „Vader” i „komiks”, od razu przewracam oczami, bo w tej kwestii moim zdaniem powiedziano już dawno wszystko i powinno zostać odpuszczone, a dwa że komiks okładkowo kosztuje 50 zł, co jest ceną, nie ukrywajmy, bardzo wysoką. Gdybym się postarała, to mogłabym kupić za te pieniądze sporą książkę w twardej oprawie. Udało mi się jednak komiks dorwać za nieco ponad 30 zł, więc uznałam, że kupię do kolekcji i „z dziennikarskiego obowiązku”. Sprawdźmy więc, czy bardzo tego żałuję.
Pierwsza historia nosi tytuł „Wybawca” i jest moim zdaniem najlepsza pod względem scenariusza oraz rysunków. Poznajemy tutaj historię z perspektywy chłopca, którego planetę terroryzuje potwór. W strachu przed nim jej mieszkańcy zeszli pod ziemię, a na powierzchnię wychodzą tylko wtedy, gdy stwór śpi. Podczas jednego z wyjść, potwór niespodziewanie przedwcześnie się budzi, kiedy o ziemię rozbija się myśliwiec TIE z Vaderem na pokładzie. Jak sam tytuł wskazuje, Vader walczy z potworem, a chłopiec postrzega go jako wybawcę ich planety, Czarnego Rycerza z magicznym czerwonym mieczem, który przybył ich uratować. Jest to zdecydowanie ciekawy zabieg i faktyczne postawienie Vadera w roli, w jakiej go jeszcze nie widzieliśmy. Wszystkiemu towarzyszą epickie rysunki autorstwa Paolo Villanelliego, które bardzo dobrze oddają à la baśniowy klimat całej historii.
⸻
Kolejna historia zatytułowana „Nie do przyjęcia” zabiera nas na pokład imperialnej jednostki, której dowódca jest przerażony możliwością niewykonania zadania zleconego przez Vadera. Do tego stopnia, że kiedy wszyscy świętują niewątpliwy sukces, on w przerażeniu rusza w pościg za jednym ocalałym rebeliantem. Podejmuje co raz to bardziej desperackie kroki, gotów poświęcić nawet całe skrzydło myśliwców TIE, aby tylko nie zawieść Vadera i nie zostać przez niego uduszony. Całość prowadzi do niezbyt szczęśliwego finału. Historia, choć oparta na oklepanym motywie, nawet przypadła mi do gustu. Zapewne część zasługi można przypisać rysunkom Briana Levela, które doskonale oddają klimat przerażenia i desperacji.
⸻
Za rysunki do tego zeszytu odpowiadają David Lopez i Javier Pina. Główna historia jest rysowana brzydką kreską, odrobinę lepiej wypadają wyobrażenia o przyszłości głównej bohaterki, ale nadal są to rysunki bez szału.
⸻
⸻
Ostatni zeszyt zatytułowany „I tak nie uciekniesz...” sprowadza się do historii obcego, którego goni przez puszczę Vader, a nasz bohater niechcący zranił się rośliną powodującą halucynacje. Dostajemy więc psychodeliczne wizje Vadera na planszach komiksowych autorstwa Geraldo Borgesa. Gdyby nie rysunki ratujące jakoś historię, to zdecydowanie zapomniałabym o niej pięć minut po przeczytaniu.
Komentarze
Prześlij komentarz