Recenzja książki „Daisy Jones & The Six”

 „W jednej chwili próbujesz lizać swoje rany, a w następnej desperacko kryjesz się z tym, że stałaś się tymczasową, posklejaną, zaimprowizowaną wersją człowieka, a rana, którą próbowałaś uleczyć, w międzyczasie zmieniła się w ropień”


Nieczęsto sięgam po literaturę obyczajową, szczególnie jeżeli ma w sobie romans. Jeszcze rzadziej chwytam za książki, których akcja dzieje się w drugiej połowie XX wieku. Chociaż nie, to kłamstwo. Ja w ogóle ich nie czytywałam, jakoś nigdy nie kusił mnie klimat kolorowych neonów przebijających się przez siwy dym papierosów, seks, wszechobecne narkotyki, skandale, disco oraz rock’n’roll. Po przeczytaniu „Daisy Jones & The Six” nie czuję do tych czasów niczego poza obojętnością, ale chyba rozumiem, co niektórzy w nich widzą. 

No dobrze, ale może przejdźmy w końcu do tej niezwykłej książki, która szerokim echem odbiła się w internecie. Bo akurat to trzeba jej przyznać – w pewnym momencie social media huczały od „Daisy Jones & The Six”, co szczególnie dało się odczuć, chociażby na Twitterze. Ludzie wręcz oszaleli na jej punkcie, a wielu okrzyknęło ją jedną z najlepszych czytanych ostatnio książek. Czy słusznie? O tym, jakie mam zdanie na ten temat, przekonacie się poniżej. 


AUTOR: Taylor Jenkins Reid

TYTUŁ ORYGINALNY: „Daisy Jones & The Six”

WYDAWNICTWO: Czwarta Strona

LICZBA STRON: 424

ROK WYDANIA: 2020

GATUNEK: literatura obyczajowa, romans



„12 lutego 1979 roku. Daisy Jones & The Six, najsławniejszy zespół rock’n’rollowy na świecie, daje koncert, na którym szaleje tysiące osób. Nikt jeszcze nie wie, że to ich ostatni wspólny występ. 

Jak doszło do tego, że kultowy zespół, którego piosenki królowały na wszystkich potańcówkach, przestał istnieć tak nagle?

To, co stało się między członkami zespołu, było wielka tajemnicą. Aż do teraz.”


Jak już wspominałam, „Daisy Jones & The Six” od pewnego czasu pozostaje istnym hitem internetu, tak jak i inna książka tej samej autorki. Mam tu oczywiście na myśli „Siedmiu mężów Evelyn Hugo”, historię, której recenzja także się tutaj pojawi w tym lub przyszłym miesiącu. Zbiera z reguły wysokie opinie, choć te negatywne nie zostawiają na niej suchej nitki, sprawiając, że człowiek zaczyna się zastanawiać, co w końcu jest prawdą. W przypadku „Daisy Jones & The Six” nie wydaje mi się, że tak naprawdę jest to książka aż zła, jak niektórzy ją malują, ale raczej napisana na tyle specyficznie, że nie do każdego trafi. Dlaczego? Otóż mamy tu do czynienia z formą wywiadu. Cała historia napisana jest w ten sposób, tak, jakby czytało się rozmowę z członkami prawdziwego zespołu grającego w latach 70. ubiegłego wieku. 

Z tego powodu i dla mnie ta recenzja staje się pewnym wyzwaniem, bo do oceny „Daisy Jones & The Six” muszę podejść w sposób zupełnie odmienny od tego, który stosuję zazwyczaj. Wszak w wywiadzie nie zaznamy zbyt rozbudowanych opisów (co nie oznacza, że ich nie ma!), a narrator niczego nie zasugeruje. Mamy tu tylko i wyłącznie słowa poszczególnych bohaterów, które składają się na naprawdę dobrą opowieść. 

Ale o czym w ogóle jest ta książka? Można uznać ją za swoistą biografię zespołu, który w pewnym momencie wspiął się na sam szczyt tylko po to, by zaraz potem się rozpaść. Nie jest to raczej wielkie zaskoczenie, biorąc pod uwagę, że już opis powieści o tym wspomina. W historii poznajemy najpierw tytułową Daisy Jones, jej młodość, która mocno wpłynęła na to, jaką kobietą się stała. Równolegle do jej wątku zaczyna się historia The Six, zespołu, w którego skład ostatecznie wchodzili bracia Billy oraz Graham Dunne, Karen, Warren oraz kolejni bracia, Eddie i Pete. Poza nimi poznajemy też kilka innych osób ze środowiska tej grupy, takich jak dziennikarze, krytycy muzyczni, czy też osoby pracujące przy tworzeniu płyt zespołu. Pewnego dnia ścieżki The Six oraz Daisy łączą się, a dziewczyna dołącza do zespołu mimo początkowej niechęci Billy’ego. Razem robią światową karierę, jednak zespół wcale nie jest taki idealny, jak wydaje się osobom postronnym. Na tym pozwolę sobie zakończyć mój opis fabuły, by przypadkiem nie zdradzić zbyt wiele. Muszę jednak przyznać, że została ona skonstruowana naprawdę dobrze, tak, jakbym czytała o prawdziwych ludziach, a nie fikcyjnym zespole. W pewnym momencie fabuły czekało mnie nawet swoiste zaskoczenie, a to plus przy tak specyficznej hisotrii. 

Książka wręcz ocieka klimatem lat 70., świata muzyków, w którym pełno było wszelkiego rodzaju alkoholu, narkotyków i mężczyzn biorących do łóżka młode, naiwne dziewczyny. Ukazuje brudny świat, który tylko osobom z zewnątrz wydaje się pozbawiony wad. Nałóg jest ważną częścią tekstu, przedstawioną na dwa sposoby. Z jednej strony mamy tkwiącą w uzależnieniu po uszy Daisy, z drugiej za to Billy'ego, który walczy o to, by pozostać czystym. Liczne problemy, których dotyka ta powieść, wciąż pozostają aktualne. To historia o próbach odnalezienia siebie, a także walce dla bliskich. 

Jest to też w dużej mierze książka o miłości w wielu jej rodzajach: tych przyjacielskich, rodzinnych, a także romantycznych. Wielką rolę w tekście gra małżeństwo Billy'ego z Camilą, którą ten kocha nad życie. Ich relacja, choć niepozbawiona bólu, jest piękna. Oboje walczą o to, by pozostać rodziną, a życie nie szczędzi im prób, szczególnie przez Daisy, która wydaje się dla wokalisty The Six prawdziwą bratnią duszą. 

Poza tym wszystkim historia dotyka też problemów w zespole. Mogłabym ją uznać za dobry poradnik tego, czego unikać, jeśli chce się dobrej atmosfery w grupie. W The Six czuć napięcie i niechęć, a muzycy mają pełne prawo do niezadowolenia. 

Bohaterowie nie są pozbawieni wad, wręcz przeciwnie. Widać je u nich doskonale, jednak w pewnym momencie czytelnik orientuje się, że tak naprawdę każda strona ma trochę racji. W wypowiedziach poszczególnych osób doskonale widać ich charaktery, które zresztą świetnie zarysowano. Mamy to silne postacie zarówno męskie, jak i kobiece, takie jak Daisy czy Camila. Najbardziej bezproblemowy ze wszystkich w zespole jest chyba Warren, ale przez to trudno go też zapamiętać i nie wyrobiłam sobie zbytnio zdania o tym mężczyźnie. Liczne przywary bohaterów nie sprawiły, że mniej ich polubiłam. Byli po prostu ludźmi. Dodatkowo ich kwestie brzmią naprawdę realistycznie, na tyle, że byłabym pewna, iż to wywiad z prawdziwymi ludźmi, gdybym już wcześniej nie wiedziała, że to tylko fikcja. 

Książka napisana została w przyjemnym, lekkim stylu, co w połączeniu z formą sprawiało, że czytało się ją bardzo szybko. Ponadto nie zauważyłam żadnych błędów od strony stylistycznej czy nawet literówek. Okładka jest piękna, także wewnątrz, a z tyłu znaleźć można teksty piosenek z historii wraz z tłumaczeniem. 

Podsumowując, „Daisy Jones & The Six” to przygnębiająca, ale i zarazem piękna historia o muzyce, brudnym świecie sławy oraz ciągłej walce. Relacje między bohaterami zostały zbudowane w świetny, głęboki sposób. Trudno się od tej historii oderwać, mimo jej specyfiki. Łatwo jednak zrozumieć, że nie przypadnie ona każdemu do gustu, zarówno ze względu na to, w jaki sposób ją napisano, jak i klimat oraz tematykę. Wydaje mi się, że warto jednak dać tej powieści szansę. Ja sama prawdopodobnie jeszcze kiedyś do niej wrócę, a tymczasem mogę dać jej 8/10. Nie jest takim arcydziełem, jak twierdzą niektórzy, ale to naprawdę porządna historia. 








Komentarze

Popularne posty