Recenzja "Star Wars Komiks. Tom 14"

     Na początku lutego ukazał się w naszym kraju kolejny numer magazynu Star Wars Komiks – 14 i zarazem przedostatni. Świat Komiksu i Egmont ogłosili, że po dokończeniu głównej serii komiksowej Star Wars (2015) magazyn zostanie zawieszony na czas nieokreślony.


    Numer zawiera więc komiksy z serii Star Wars (2015) o numerach 68-72 scenariusza G. Packa i rysownika P. Noto, one-shota Beckett, za którego scenariusz odpowiada G. Duggan, a za rysunki M. Laming, E. Salazar i W. Sliney. Numer dopełnia komiks z serii Droids „Co sądzi  sonda?” wydany oryginalnie w zeszycie Darth Maul 1. Za scenariusz i rysunki odpowiedzialny jest C. Eliopoulos.


Rebelianci i łotry, czyli numery 68-72 serii Star Wars (2015)

    W głównej serii komiksowej doszliśmy w końcu do ostatniego arcu historycznego dziejącego się przed Imperium Kontratakuje. Oprócz wydanych tutaj numerów zawiera on jeszcze trzy zeszyty i epilog, które dostaniemy w naszym kraju już 12.05 w ostatnim numerze Star Wars Komiks. 

    Zacznę od rysunków, które wypadają całkiem nieźle. Brakuje im trochę do poziomu tych z serii Wielka Republika, ale, choć nie są realistyczne, to kreska jest bardzo dobra. Szczególnie zapadł mi w pamięci kadr przedstawiający Leię i Hana, jakby urwali się prosto z Matrixa. Kadrów dziwnych lub bardzo na minus nie znalazłam.

    
    Fabuła komiksu rozdziela się na trzy tory. Leia i Han lecą na planetę Lanz Carpo, żeby wrobić jej przywódcę wydającego od lat rebeliantów w ręce Imperium, we współpracę z Rebelią. Tam też spotykamy byłego chłopaka Lei, z czego oczywiście Han nie jest zadowolony. 
    Luke z R2-D2 lecą zająć się sondami Imperium, które znalazły się za blisko rebelianckiej stacji paliwowej na Zewnętrznych Rubieżach. Tam Luke spotyka wrażliwą na Moc Warba Calip i próbuje ją przekonać, żeby pomogła mu w treningu.
    Tymczasem Chewbacca wraz z C-3PO wyrusza na w teorii niezamieszkaną planetę K43, która jest niestabilna i wystarczy kilka detonatorów, żeby wysadzić ją całkowicie, co planują zrobić, sprowadzając wcześniej na jej orbitę flotę Imperium.

    Z tych trzech wątków najbardziej przypadł mi do gustu ten Hana i Lei. Lubię dynamikę ich relacji, a w obecnie wychodzącej serii komikowej zdecydowanie brakuje mi tego Hana. Mamy tutaj kilka zwrotów akcji i zmian stron, a końcowo sytuacja robi się na tyle nieciekawa, że z niecierpliwością czekam na kolejne numery. Nawet jeśli wiem, że naszym bohaterom tak naprawdę nie może się nic stać.
    Wątek Luke jest przeciętny. Mam wrażenie, że zawsze, gdy nie wiadomo, co z nim zrobić, to musi spotkać na swojej drodze kogoś wrażliwego na Moc, co jest już dość mocno oklepanym motywem.
    Najgorzej oceniam plany wysadzenia planety przez Chewiego i C-3PO. Dziwię się, że podczas omawiania planu nikt nie zaprotestował. Chociaż planeta teoretycznie jest niezamieszkana, to dziwię się, że komentarze typu „Zrobimy sobie swoją Gwiazdę Śmierci” nie spotkały się z reakcją przynajmniej Lei. Zdecydowanie nie pasuje mi to do metod Rebelii i budzi wewnętrzny sprzeciw.

    Całościowo „Rebelianci i łotry” wypadają całkiem nieźle, chociaż nie wyobrażałabym sobie czytać tej serii zeszyt po zeszycie zamiast w wydaniu zbiorczym. Akcja jest na to zbyt poszatkowana na sporą ilość różnych perspektyw i wątków.




Beckett

    „Beckett” jest dość standardową historią bez wielkich zaskoczeń, mimo że teoretycznie mamy zwroty akcji. Miło zobaczyć w akcji całą epikę Becketta, czyli Val i Rio jeszcze przed wydarzeniami z filmu Solo. Całość wypada przeciętnie, choć czytało się to w miarę przyjemnie.

    
    Niezrozumiałą dla mnie decyzją jest podział tego komiksu na aż trzech rysowników, z których każdy rysuje kolejne dziewięć stron. Co prawda style są dość spójne, a rysunki w porządku, choć zdarzają się dziwne kadry, ale nadal wolałabym jednego rysownika, maksymalnie dwóch.


  „Co sądzi sonda?”, czyli komiks z serii Droids

    „Co sądzi sonda?” jest właściwie tylko miłym dodatkiem. Mamy tutaj do czynienia z mocno rysunkowym stylem rysunków, prościutką fabuła i praktycznie brakiem dialogów. Mamy tu króciutką historię sondy takiej jak ukazana w Mrocznym Widmie należąca do Maula, która na dobrą sprawę jest tylko całkiem sympatycznym dodatkiem.
 

    Podsumowując, Star Wars Komiks. Tom 14 jest całkiem niezłym numerem magazynu. Najlepiej wypada zawarta w nim seria „Star Wars (2015)”, choć nie jest bez wad, Beckett trzyma przeciętny poziom, a komiks z serii Droids jest tylko miłym dodatkiem.

Komentarze

Popularne posty