Recenzja serii "Belgariada" D. Eddingsa

    Mimo że to już zdecydowanie czas podsumowań, przychodzę jeszcze z jedną książką. Zapewne ostatnią, którą przeczytam w tym roku. A właściwie jeśli mam być precyzyjna, to z pięcioma książkami, bo „Belgariada” D. Eddingsa, to zbiorcze wydanie pięciu ksiąg z cyklu, czyli „Pionek proroctwa”, „Królowa Magii”, „Gambit magika”, „Wieża czarów” oraz „Ostatnia rozgrywka czarodziejów.
    Mimo że tomiszcze jest zdecydowanie nieporęczne, to pochwalam tę decyzję, bo żadna księga właściwie nie stoi na własnych nogach i nie ma wyraźnego podziału między częściami. Ot, po prostu kolejny fragment drogi.


    Drogi? Tak, „Belgariada” jest zdecydowanie powieścią drogi. Czy jest odkrywcza, nieprzewidywalna lub porywająca? Nie. Właściwie człowiek czuje się z nią jak ze starym znajomym. Wszystko już o nim wiesz od początku, ale mimo wszystko jest to miłe spotkanie bez wielkich zaskoczeń.

    Opis od wydawcy: 

„Belgariada” Davida Eddingsa to klasyka w literaturze fantastycznej. Wyrusz w świat pełen magii na poszukiwanie skradzionego klejnotu wraz z młodym Garionem.

Dawno temu zły bóg Torak pragnąc poszerzyć swą władzę doprowadził do wojny między ludźmi a bogami. Czarodziej Belgarath poprowadził śmiertelników, by odebrali Torakowi Klejnot, chroniący ludy Zachodu. Proroctwo głosi, że póki Klejnot spoczywa w Rivie
zachód jest bezpieczny.

Głównym bohaterem cyklu jest Garion
młody chłopiec stojący u progu dojrzałości. Prowadzi ON zwyczajne życie w swojej krainie mieszkając od urodzenia na farmie u swojej czułej i opiekuńczej cioci Pol. Nie wie jeszcze, że już wkrótce wyruszy w pełną niebezpieczeństw, przygód i niesamowitych zdarzeń misję a od jej powodzenia zależeć będą dalsze losy świata. Wszystko to za sprawą tajemniczego klejnotu, który od wieków strzeże Rivę i cały jej lud przed niszczycielską mocą boga Toraka. Pewnego dnia klejnot zostaje skradziony doprowadza to do przebudzenia złego boga. Chłopak wraz z ciocią i jej starym dobrym znajomym Panem Wilkiem i kowalem Durnikiem rusza na jego poszukiwania. Jakie przygody czekają Gariona na drodze do odzyskania klejnotu? Czy uda mu się uratować świat przed zagładą?

    Na plus zdecydowanie wypadają postacie królowych i Silka, złodzieja, szpiega, kanclerza i księcia w jednej osobie. Bez jego sarkastycznego humoru zdecydowanie nie bawiłabym się tak dobrze, choć główną postacią nie jest.
 
    Kto zatem nią jest? Garion, zwykły, lub jak oczywiście się okaże wcale nie, chłopak z małej wsi, którego obserwujemy praktycznie od pierwszych miesięcy jego życia. Zaraz po nim drugą narratorką od pewnego momentu zostaje Ce'Nedra, księżniczka imperium. Ten duet momentami nieźle potrafił zirytować, a Ce'Nedra nie miała zbyt wielkich pokładów inteligencji, bo próbowała nawet rozkazywać lwu, zamiast przed nim uciekać. I była wielce zdziwiona, że rozkazu nie wykonuje. Na szczęście bohaterowie z czasem dorastają i stają się bardziej znośni.

    Nie mogę też się odrobinę nie przyczepić do postaci Polgary i Belgaratha, czyli duetu córki i ojca czarodziejów. Jako wiekowe istoty widzące już dosłownie wszystko, zdecydowanie zbyt często zachowywali się dziecinnie lub wręcz nierozsądnie. Ale już chyba taki urok takich postaci.

    Jeszcze jednym drobnym problemem są zawarte na początku każdej części legendy, które wrzucają nas w mitologii pełną postaci, imion, narodowości, bogów i miejsc niemożliwych wręcz do zapamiętania na start. Z kolejnymi częściami człowiek powoli się oswaja, ale na początku strasznie trudno się w tym odnaleźć.

    Całościowo cykl wypada raczej na plus, choć blisko przeciętnego poziomu. Wątpię, żeby jakoś szczególnie mocno zapadł mi w pamięć.

Komentarze

Popularne posty