Witajcie! Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki, która jeszcze nie wyszła w języku polskim, choć spodziewam się, że niedługo się to zmieni. Zapraszam do przeczytania mojej opinii o drugiej części cyklu: "Akademia Uroków". Uprzedzam też, że w recenzji mogą pojawić się spoilery.
Opis wydawcy:
Никогда не соглашайтесь выйти замуж за собственного директора! Никогда! Особенно, если вы простая адептка Академии проклятий и начинающий частный следователь, а он племянник императора Темной империи!
Ведь поступив столь опрометчиво, вам придется вступить в схватку не просто со свекровью, а с целым свекромонстром… К тому же, артефакты рода Тьер ворвутся в вашу жизнь вместе с очередным расследованием, и вам придется разобраться, кто и зачем их похищал. И как с этим связана давняя история человеческой рабыни, казненной за проклятье? И какое отношение ко всему этому имеет деревянная табличка, найденная у убитого гнома? И главный вопрос, как избежать свадьбы, на которую уже дала согласие?
Ведь темные лорды не привыкли отступать…
Kategoria: fantasy, science fictionTytuł oryginału: Академия Проклятий. Урок второй: Не ввязывайся в сомнительные расследования.
Wydawnictwo: Eksmo
Liczba stron: 352
Język: rosyjski Drugi tom "Akademii Uroków" miałam okazję przesłuchać w języku rosyjskim zaraz po tym, jak skończyłam czytać część pierwszą w języku polskim. Jednak opinię o nim napiszę w swoim ojczystym języku, ponieważ łatwiej jest mi w nim pisać na klawiaturze.
Część pierwsza nie bardzo mi się podobała, ale też nie miała jakichś większych wad, które zniechęciłyby mnie do dalszego zapoznania się z tą historią. Zwłaszcza, że epilog był jakby nie dokończony, więc z samej ciekawości musiałam pilnie sięgnąć po drugi tom, mimo iż jeszcze nie został wydany w języku polskim. Właściwie, żałuję, że to zrobiłam. Lekcja druga akademii uroków nie wiele różni się od lekcji pierwszej - znowu mamy do czynienia z facetami, którzy mają chętkę na Deyę, co sprawia, że potrafią być chamscy albo nawet nienawistni i z samą Deyą, która sama nie wie, czego chce. I chyba właśnie dlatego ta część tak bardzo mi się nie podobała. Bo w pierwszej części jeszcze mogliśmy gdybać, dlaczego lord dyrektor ma rozdwojenie jaźni i raz jest jej przyjazny, a raz na nią wrzeszczy. W tej wiemy już, że to dlatego, że ją kocha. Ale okay, skoro tak właśnie jest, to dlaczego zamiast okazywać jej uczucie, ciągle się z nią o coś kłóci i podnosi na nią głos? Zupełnie nie mogę gościa zrozumieć.
No i Deya. Ja rozumiem, że może mieć mieszane uczucia co do swojego związku z lordem dyrektorem, ale żeby co chwila zmieniać zdanie? Skoro już raz się zgodziła, to może się niech tego trzyma? A nie, mówi, że nie chce za niego wyjść, ale pierścionek sobie zatrzyma, bo go kocha, a potem, hej, wyjdę za ciebie, ale nie teraz, a jeszcze później, oddam ci ten pierścionek. Okay, magister Tier jest ważną osobistością i pewnie sama na jej miejscu nie koniecznie chciałabym się spotkać z jego matką, no ale jak się podjęło jakąś decyzję, to potem trzeba przyjąć wszystkie jej konsekwencje, nawet te nie miłe.
Chyba właśnie to mnie bolało najbardziej w książce; ta niekonsekwencja i ranienie siebie nawzajem. No i brakowało mi tych śledztw, w których brała udział Deya. Razem było ich prawie dwadzieścia, a uczestniczyliśmy może w czterech. Jasne, te cztery były ze sobą ściśle powiązane i pewnie dlatego dostaliśmy tylko je, ale nie były ani zaskakujące, ani ciekawe. Brakowało mi tej akcji, która była w pierwszej części, mimo że i tam nie była ona jakoś super dobrze poprowadzona. Jedyne, co mnie naprawdę zaciekawiło, to pierścionek zaręczynowy Deyi, ale akurat tej jednej tajemnicy autorka nam nie zdradziła. W sumie, może i słusznie? W końcu kto by sięgnął po następną część, gdyby nie ona?
Czy jest coś, co mi się w tej książce podobało? Cóż, tak. Artefakty, które dostała Deya, wydają mi się ciekawym pomysłem i zastanawia mnie, jaka historia może się pod nimi kryć, zwłaszcza jeśli chodzi o bransolety. Założę się, że ten wątek, gdyby go rozbudować, miałby niezły potencjał. Jednak autorka nie rozwinęła ich historii, więc tylko na gdybaniu się skończy.
Czy sięgnę po kolejny tom serii? Cóż, zapewne tak. Mimo tylu wad w tej historii, nadal jestem ciekawa, jak dalej się rozwinie relacja Deyi i Tiera, a także chcę w końcu poznać tajemnicę pierścionka. Nie wiem jednak, czy nie zaczekam z przeczytaniem tej historii aż wyjdzie w języku polskim - bo może w moim ojczystym języku ta historia będzie brzmiała lepiej? Albo może czytanie w oryginale ma to do siebie, że nie koniecznie rozumie się wszystkie słowa tak, jak powinno? A czy polecam książkę innym? Cóż, jeśli ktoś jest nastolatką i/lub lubi takie historie, to tak. Całej reszcie raczej odradzam. Ta historia mimo iż toczy się szybko i łatwo się ją czyta, nie jest jakoś bardzo dobra. Jednak ci, którzy lubią lekkie historie i lubią kobiety, które same nie wiedzą, czego chcą, mogą znaleźć przyjemność w czytaniu jej.
Komentarze
Prześlij komentarz