Recenzja książki "Kołysanka dla czarownicy" M. Kubasiewicz

    Po tym jak zetknęłam się z twórczością pani Magdaleny Kubasiewicz w zbiorach opowiadań, postanowiłam, że muszę sięgnąć po jej jakąś książkę. I tak padło na „Kołysankę dla czarownicy”, która akurat miała w tamtym czasie premierę.

 
    Opis od wydawcy:

    Każda rodzina skrywa jakiś sekret, każde miasto otula mroczna magia.

    Jagoda, specjalistka od klątw, przez złośliwych zwana Wilczą Jagodą, ma trzy problemy. Młodą czarownicę, chcącą zostać jej uczennicą, krewnych mających skłonności do pakowania się w kłopoty oraz rzuconą przed laty klątwę, może mocno namieszać w życiu wiedźmy.

    Jagoda musi odkryć, jakie sekrety skrywała jej prababka, powstrzymać pewną potężną i złaknioną krwi czarodziejkę, a w przerwach jeszcze ułożyć plan nauczania dla młodej czarownicy. Na dodatek w Warszawie dochodzi do fali zbrodni, w której brat Jagody o mały włos nie zostaje zabity. Czy sprosta tym zadaniom, zachowując życie oraz zdrowe zmysły?


    Przed sięgnięciem po książkę poczytałam trochę i zaczęłam od opowiadania „Sen nocy miejskiej” ze zbioru „Harde baśnie”, co okazało się znakomitą decyzją. Nie dość, że opowiadanie było bardzo przyjemne, to stanowi dobre wprowadzenie do uniwersum „Kołysanki”. Dodatkowo w książce pojawia się do niego bardzo wiele odwołań i myślę, że mogłabym się we wszystkim bez niego trochę pogubić na początku w mnogości postaci.

    Fabuła książki nie jest bardzo skomplikowana. Co prawda mamy do czynienia z pewną zagadką, ale po części w miarę łatwo idzie domyślić się jej poszczególnych fragmentów. Nic to fabule jednak nie ujmuje, czyta się bardzo przyjemnie i szybko, do tego stopnia, że książkę pochłonęłam praktycznie na raz.

    Jeśli jesteście fanami przepisywania baśni na współczesne realia, to znajdziecie tu coś dla siebie. Mamy bowiem do czynienia z dobrym połączeniem „Śpiącej Królewny”, „Śnieżki i siedmiu krasnoludków” oraz „Pięknej i Bestii”. Baśnie przeplatają się w inteligentny sposób, a dodatkowo nie ma się zbyt wielkiego wrażenia, że „już to gdzieś kiedyś czytaliśmy”. No i oczywiście nie wszystko kończy się „żyli długo i szczęśliwie”.


    Kolejnym plusem książki jest brak wyraźnej relacji romantycznej. Ostatnio czytałam chyba zbyt wiele pozycji, które na tym wątku opierały całą fabułę. Tutaj przemyka się tylko gdzieś cicho w tle, co zdecydowanie jest miłą odmianą.

    Kolejny wątek, który mi się spodobał, to relacja mentor-uczeń, ale z perspektywy tego pierwszego. Mam wrażenie, że najczęściej oglądamy ją tylko tymi drugimi oczami; nikt nie zwraca uwagi, że uczenie też może nie być proste. Mam nadzieję, że wątek powróci w kolejnych częściach i będzie jeszcze bardziej rozwinięty.


    Skoro o kolejnej części mowa, to nie da się oprzeć wrażeniu, że czegoś brakuje w zakończeniu, które jest mocno otwarte. Tak jak czuć, że książka była kontynuacją opowiadania, tak samo i czuć, że powinna doczekać się kontynuacji, na którą zdecydowanie czekam.


    Na razie bohaterowie nie mieli zbyt wiele miejsca dla siebie, ale Jagoda, Sonia i Mario przypadli mi do gustu i wydają się faktycznie realnymi postaciami. Mam nadzieję, że doczekam się pogłębienia ich charakterów i moja sympatia do nich przerodzi się w coś więcej.


    Myślę, że mogę wam polecić książkę z czystym sercem. Nie jest może wybitna, ale zdecydowanie przyjemnie i szybko się ją czyta. Powinna być idealna na popołudniową chwilę relaksu, a ja już czekam na dalsze losy Jagody Wilczek.

Komentarze

Popularne posty